Pomimo poprowadzenia zaledwie dwóch spotkań od momentu objęcia posady głównego szkoleniowca, następca Włodzimierza Tylaka zdążył już kilkukrotnie wspomnieć na pomeczowych konferencjach prasowych o słabej wytrzymałości swoich podopiecznych na boisku. Nic więc dziwnego, że poprawa kondycji fizycznej drużyny, obok polepszenia skuteczności, to główny cel dla sztabu szkoleniowego, na którego czele jest Rafał Pawlak. - Robiliśmy testy pod względem szybkościowym i nie wygląda to źle, ale jeśli chodzi o wydolność, to jeszcze sporo brakuje. Chcemy jednak tak się przygotowywać do następnych meczów, żeby wyeksponować plusy, a schować minusy - powiedział na konferencji przed meczem z Drutexem-Bytovią Bytów trener czerwono-biało-czerwonych.
[ad=rectangle]
Zadanie, przed jakim stanął jednak łódzki szkoleniowiec, jest w dużym stopniu utrudnione przez regularność I ligi, w której nie ma miejsc na przerwy reprezentacyjne. - Wszystko jest możliwe, ale jest to bardzo trudne, kiedy rozgrywa się mecze co tydzień. Nie gramy w ekstraklasie, I liga nie ma przerwy na reprezentację, podczas której można potrenować ciężej, rozegrać jakiś sparing. Tego nam zdecydowanie brakuje. Nie załamujemy jednak rąk. Stopniowo zwiększamy obciążenia, żeby piłkarze byli gotowi na coraz dłuższy wysiłek - zapowiedział Pawlak, który po objęciu schedy na początku października nie zdecydował się na rewolucję w treningach, mimo zastanej sytuacji.
- Nie stać nas było, żeby po zmianie sztabu szkoleniowego poświęcić trzy mecze na ciężką pracę i czekać na efekty do pięciu ostatnich kolejek. Postawiliśmy na spokojną pracę i stopniowe zwiększanie obciążeń. Nie możemy teraz podjąć ryzyka i iść w ciężki trening od razu, a potem jak będzie, tak będzie - wyjaśnił trener Widzewa.
Pomimo nie najlepszego przygotowania fizycznego, zdaniem Pawlaka, Widzew wciąż mógł liczyć na zdobycz punktową w ostatnich dwóch przegranych meczach (u siebie z Wisłą Płock 0:1 oraz z Wigrami w Suwałkach 1:2). - W meczu z Płockiem o porażce zaważył jedynie błąd przy stałym fragmencie, a w spotkaniu z Wigrami zabrakło skuteczności. W obu przypadkach zadecydowała jedna bramka. Mogliśmy w dwóch ostatnich meczach zdobyć przynajmniej cztery punkty. Nie udało się, dlatego musimy robić wszystko, żeby z Bytovią odrobić nieco poniesione straty - powiedział szkoleniowiec łódzkiego klubu.