Zielono-czarni najpierw musieli przełknąć wysoką porażkę w Pucharze Polski. W turnieju przebrnęli już Siarkę Tarnobrzeg, chcieli pokonać także Miedziowych, by w 1/8 finału zmierzyć się ze Zniczem Pruszków. Wiadomo, że do tego starcia już nie dojdzie. - Kubeł zimnej wody na nasze głowy, ale jeśli kiedyś miało to nadejść, to chyba lepiej, że przyszło w Pucharze Polski. Wyciągnęliśmy z tego wnioski i w lidze nadal będziemy walczyli - uważa Grzegorz Fonfara.
[ad=rectangle]
Zdaniem pomocnika ROW-u Rybnik o przegranej nie zdecydował słaby poziom drużyny, a głowy piłkarzy ze Śląska. - Mówiliśmy co innego, a co innego wyszło. Bramki traciliśmy zbyt łatwo. Pierwsze 20-30 minut biegaliśmy za piłką. Ani nie byliśmy na tyle blisko siebie, ani nie utrzymywaliśmy się przy piłce. Nic z tego co sobie założyliśmy nie zrealizowaliśmy. Szkoda, bo w takim spotkaniu zawsze można pokazać się na tle lepszego przeciwnika. Myślę, że taki mecz to jakaś nagroda, nie trzeba się specjalnie mobilizować, ale nie pokazaliśmy się z dobrej strony - ocenia zawodnik czołowego zespołu II ligi.
W minionej kolejce rybniczanie pokonali MKS Kluczbork. W 10. serii gier podopieczni Marcina Prasoła podejmą Zagłębie Sosnowiec. W przypadku zwycięstwa ROW wskoczy na pierwsze miejsce w tabeli. Żeby tak się stało, boiskowe poczynania nie mogą przypominać tych z potyczki z Miedziowymi. - Nie ma co ukrywać, że zagraliśmy słabszy mecz. Zagłębie zagrało na niezłym poziomie i na nas tego dnia to niestety wystarczyło - żałuje 31-latek, który podkreśla, że atmosferę wtorkowej potyczki czuć w powietrzu.
- Pewnie, że czuć. Sosnowiec to Sosnowiec. To są "Gorole", więc nie będzie w ogóle mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu. Tym bardziej po takiej porażce będziemy podwójnie zmotywowani i pokażemy, że jednak jesteśmy mocni u siebie - zapowiada Fonfara.