Dopiero w siódmym oficjalnym meczu Realu Madryt na wielkie pochwały zasłużył James Rodriguez, który w lecie został kupiony z AS Monaco za 80 mln euro. Kolumbijczyk był jednym z bohaterów na mistrzostwach świata, zdobywając koronę króla strzelców. Na Santiago Bernabeu ma jednak do wypełnienia nieco inne zadania.
Trener Carlo Ancelotti nie chciał rezygnować z ofensywnego tercetu "BBC" - Gareth Bale, Karim Benzema, Cristiano Ronaldo, dlatego James jest wystawiany w drugiej linii. Tym samym 23-latek podzielił los Angela di Marii, który po transferze Walijczyka również został przesunięty do tyłu. Po kilku meczach reprezentant Albicelestes przyzwyczaił się do nowej roli i świetnie wypełniał swoje zadania.
[ad=rectangle]
Na pierwsze pochwały James zasłużył dopiero w siódmym meczu. Dziennik AS poświęcił mu nawet okładkę czwartkowego wydania, podkreślając, że Kolumbijczyk był drugi pod względem przebiegniętego dystansu w zespole gospodarzy. Były gracz Monaco przebiegł 11,283 km i nieco lepszy był od niego jedynie Toni Kroos.
Momentami James przejmował grę na swoje barki, często rozprowadzał piłkę i miał udział w dwóch golach dla Królewskich. Najpierw świetnie piętką zagrał do Nacho, po którego strzale piłka odbiła się od nogi rywala i wpadła do siatki, a następnie sam pokonał golkipera. To dopiero drugie trafienie w nowych barwach dla najdroższego letniego nabytku Królewskich.
Ponadto piłkarz sprawdzał się w defensywie - miał na koncie 8 przechwytów. Podobnym wyczynem mógł się poszczycić Sergio Ramos, a lepsze statystyki miał jedynie Pepe (14). Czyżby James zaczynał się przyzwyczajać do swojej nowej pozycji na boisku?