- Początek mieliśmy dobry, lecz po objęciu prowadzenia w zasadzie dostosowaliśmy się poziomem do gospodarzy. To duży minus tego meczu. Dopiero po przerwie zaczęliśmy grać szybciej, z pierwszej piłki i na efekty nie trzeba było długo czekać, bo bramki wpadały jedna za drugą - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Sylwester Czereszewski.
Mimo zadowalającej skuteczności były reprezentant Polski widział mankamenty w grze biało-czerwonych. - Liczbą goli możemy być usatysfakcjonowani. Trudno się tu do czegoś przyczepić. Może dało radę strzelić jeszcze jednego lub dwa. Problemem były jednak przestoje. To niestety nie dotyczy tylko drużyny narodowej. Podobne sytuacje zdarzają się w występach naszych klubów w europejskich pucharach. Nie odmawiam nikomu zaangażowania, natomiast momentami brakuje poczucia odpowiedzialności za walkę od 1. do 90. minuty. Nie powinniśmy sobie na coś takiego pozwalać.
[ad=rectangle]
Czy po spotkaniu z Gibraltarem należy wyciągać jakiekolwiek wnioski? - To był solidny sparing, nic więcej. Kilku piłkarzy - jak choćby Kamil Grosicki - miało okazję się odblokować. Naszą siłę pokażą natomiast potyczki z Niemcami, Szkocją oraz Irlandią - zaznaczył Czereszewski.
W innych pojedynkach "polskiej" grupy mistrzowie świata pokonali Szkotów, zaś Irlandczycy w ostatniej chwili wyrwali komplet oczek w wyjazdowym starciu z Gruzją. - Szkoda tego ostatniego wyniku. Dla nas na pewno korzystniejszy byłby remis. Nie ma sensu jednak przywiązywać do tego zbyt dużej wagi. Liczyć musimy przede wszystkim na siebie - zakończył.