Selekcjoner Adam Nawałka mówił (asekurował się?) przed pojedynkiem z debiutującym w rozgrywkach UEFA Gibraltarem, że jest to zespół zbliżony potencjałem do Litwy, z którą biało-czerwoni mierzyli się w czerwcu w Gdańsku. Trudno było w to jednak uwierzyć, biorąc pod uwagę, że w drużynie Allena Buli jest tylko trzech zawodowców w osobach Scota Wisemana z angielskiej III ligi, Liama Walkera (ostatnio Bnei Yehuda) i Davida Artella z walijskiej ekstraklasy, ale mecz w Faro pokazał, że i z takimi rywalami możemy mieć - na szczęście chwilowe - problemy. Miało być łatwo i przyjemnie, ale tak było dopiero po przerwie.
Od pierwszego gwizdka mecz toczył się pod dyktando biało-czerwonych, którzy nie chcieli, a byli zmuszeni do prowadzenia ataku pozycyjnego, a w tym elemencie gry nasza reprezentacja po prostu cierpi. Dość powiedzieć, że w I połowie jedyne sytuacje, w jakich zagroziła bramce Jordana Pereza, to efekt rzutów rożnych lub uderzeń zza pola karnego.
[ad=rectangle]
W 10. minucie po centrze Mateusza Klicha z rzutu rożnego groźnie zagłówkował Kamil Glik, ale Jordan Perez nie dał się zaskoczyć. Po kolejnym rzucie rożnym piłka trafiła przed pole karne do Kamila Grosickiego, który uderzył płasko 25 metrów niezbyt dobrze, ale na tyle szczęśliwie, że po odbiciu się od jednego z rywali futbolówka wturlała się za linię bramkową. To pierwsze reprezentacyjne trafienie "Grosika" w 24. występie dla Polski.
Postawa Polaków nie była porywająca, a pamiętajmy, że miała przeciwko sobie drużynę złożoną z amatorów. Brakowało gry na jeden kontakt, akcje prowadzone było o jedno, dwa tempa za wolno, a piłkarskiej jakości było taka, jak mięsa w parówkach. Na dodatek po objęciu prowadzenia podopieczni Nawałki stracili pazerność na kolejne gole, a śmiałości nabrali Gibraltarczycy. W 16. minucie Brian Perez umknął Pawłowi Olkowskiemu i z 20 metrów uderzył tuż nad poprzeczką bramki Wojciecha Szczęsnego. Golkiper Arsenalu Londyn wyciągnął się jak struna, ale nie wiadomo, czy dosięgnąłby piłki, gdyby zmierzyła ona w światło bramki.
Atak pozycyjny w wykonaniu biało-czerwonych był prawdziwą mordęgą dla nich samych i dla widzów. Dość powiedzieć, że w I połowie Polacy zdołali wejść w pole karne Gibraltaru tylko raz, gdy w 3. minucie Milik zagrał na jeden kontakt z Robertem Lewandowskim. "Lewy" jednak zamiast uderzać na bramkę J. Pereza, chciał rozwiązać akcję podaniem do Mateusza Klicha lub Macieja Rybusa.
Tuż po zmianie stron gospodarze poczuli krew i rzucili się na Polskę, za co szybko zostali skarceni przez biało-czerwonych. Po męczarniach w ataku pozycyjnym sprzed przerwy na początku II połowy Polacy wreszcie mogli zagrać z kontry i już pierwsza taka akcja przyniosła efekt w postaci bramki. W końcowej fazie przeprowadzonego w 47. minucie kontrataku Milik dograł w pole karne do Grosickiego, który minął dwóch rywali i posłał piłkę do pustej bramki.
Po stracie drugiego gola z Gibraltarczyków uszła wiara, a Polacy zadawali kolejne ciosy, udowadniając w końcu, że obie drużyny dzieli różnica kilku klas. Najpierw głową do ich siatki piłkę skierował Lewandowski, wykorzystując centrę Jakuba Wawrzyniaka. Nie minęły dwie minuty, a "Lewy" zamienił na bramkę podanie Rybusa. Były to trafienia numer "20" i "21" Lewandowskiego w drużynie narodowej, dzięki czemu wskoczył do pierwszej dziesiątki najlepszych strzelców w historii reprezentacji Polski. W 58. minucie natomiast dośrodkowanie Klicha z rzutu wolnego na gola głową zamienił Łukasz Szukała.
Blisko podwyższenia prowadzenia był wprowadzony do gry po przerwie Waldemar Sobota, ale po jego strzale z 5 metrów jeden z obrońców zatrzymał piłkę na linii bramkowej. W 86. minucie znów przemówił Lewandowski, wykorzystując sytuację sam na sam z J. Perezem po podaniu Rybusa. Napastnik Bayernu Monachium skompletował tym samym swój pierwszy hat-trick w narodowych barwach. Przed końcowym gwizdkiem "Lewy" dołożył jeszcze czwartą bramkę, finalizując zgrabny atak Polski i ustalając wynik spotkania na 7:0.
Dzięki tej wygranej biało-czerwoni zostali pierwszym liderem gr. D el. Euro 2016. W dwóch pozostałych meczach Irlandczycy pokonali na wyjeździe Gruzję 2:1, a Niemcy w takim samym rozmiarze ograli u siebie Szkocję.
Był to czwarty mecz reprezentacji Polski pod wodzą Adama Nawałki, a premierowy o stawkę i dopiero pierwszy wygrany przez biało-czerwonych. Jak zmieniła się kadra za kadencji obecnego selekcjonera? W porównaniu do wyjściowej "11" reprezentacji Polski z kończącego el. MŚ 2014 i erę Waldemara Fornalika meczu z Anglią miejsce w składzie zachowali tylko Szczęsny, Glik, Krychowiak i Lewandowski. Natomiast w porównaniu z "11" z debiutanckiego spotkania Nawałki ze Słowacją w wyjściowym składzie reprezentacji Polski na mecz z Gibraltarem znaleźli się tylko Olkowski, Krychowiak i Lewandowski. Należy jednak pamiętać o tym, że w meczu z Gibraltarem z powodu kontuzji nie mogli zagrać Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski, dla których zarezerwowana jest prawe skrzydło kadry. Filip Starzyński, który w Faro zaliczył debiut w reprezentacji Polski, został 53. zawodnikiem, który zagrał w kadrze za kadencji Nawałki.
Gibraltar - Polska 0:7 (0:1)
0:1 - Grosicki 11'
0:2 - Grosicki 47'
0:3 - Lewandowski 50'
0:4 - Lewandowski 53'
0:5 - Szukała 58'
0:6 - Lewandowski 86'
0:7 - Lewandowski 90+1'
Składy:
Gibraltar: Jordan Perez - Scott Wiseman, Roy Chipolina, David Artell (88' Aaron Payas), Joseph Chipolina - Ryan Casciaro, Rafa Bado (46' Jake Gosling), Liam Walker, Brian Perez, Lee Casciaro - Kyle Casciaro (63' Adam Priestley).
Polska: Wojciech Szczęsny - Paweł Olkowski, Kamil Glik, Łukasz Szukała, Jakub Wawrzyniak - Kamil Grosicki (78' Filip Starzyński), Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich (71' Krzysztof Mączyński), Maciej Rybus - Arkadiusz Milik (71' Waldemar Sobota) Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Klich, Glik (Polska).
Sędzia: Stefan Johannesson (Szwecja).
[event_poll=26545]