Nieco ponad cztery miesiące temu Jagiellonia Białystok gościła na Śląsku, gdzie potykała się z pogrążonym w kryzysie Górnikiem Zabrze. Kibice Trójkolorowych patrząc na grę swoich ulubieńców przez pierwsze dwa kwadranse spotkania mogli jedynie przecierać oczy ze zdumienia i cmokać z zachwytu.
Od pierwszych fragmentów gry Górnik bowiem całkowicie zdominował i stłamsił Jagę, spychając białostoczan do rozpaczliwej defensywy. Goście już po kwadransie gry mogli przegrywać trzema bramkami, ale co się odwlecze...
[ad=rectangle]
Strzelecką kanonadę rozpoczął w 23. minucie meczu Przemysław Oziębała, wykańczając dogranie Roberta Jeża z prawego skrzydła. Chwilę później doświadczony Słowak przyjął piłkę na linii pola karnego i dograł do ustawionego na 20. metrze Radosława Sobolewskiego, który strzałem po słupku zdobył drugiego gola dla zabrzan. Kiedy w 33. minucie trzecią bramkę dołożył Bartosz Iwan, wydawało się, że przy Roosevelta można zgasić światło.
Los odmieniła sytuacja z końcówki pierwszej połowy, kiedy dogrywaną z rzutu wolnego przez Dani Quintana futbolówkę nieporadnie piąstkować próbował Grzegorz Kasprzik. Uczynił to na tyle nieudolnie, że ta wpadła wprost pod nogi Adama Dźwigały, który rozpoczął odrabianie strat, a przy okazji "Kapel" swoją interwencją znokautował najlepszego na boisku Iwana.
To dodało Jadze wiatru w żagle. Białostocka drużyna rzuciła się do odrabiania strat, a pomogła mu w tym nieporadna defensywa Górnika. Krótko po wznowieniu gry po przerwie rzut karny za faul Pawle Olkowskim na Macieju Gajosie na bramkę zamienił Quintana, a tuż przed końcem kolejną "jedenastkę" wywalczył i wykorzystał Dawid Plizga.
Ten ostatni zresztą na placu gry pojawił się po przerwie i w dużej mierze dzięki niemu Jagiellonia doprowadziła do remisu, a w końcówce miała jeszcze dwie świetne okazje na zdobycie bramki dającej gościom trzy punkty.
Niewykluczone, że w piątkowy wieczór Plizga znów zagra z Jagą w Zabrzu, ale tym razem w barwach Górnika. - Na pewno bardzo bym chciał w tym meczu zagrać. Mam jednak świadomość, że drużyna dobrze funkcjonuje i z natury zwycięskiego składu się nie zmienia - ocenia filigranowy pomocnik.
Wnioski z wiosennej kanonady wyciągnęli też trenerzy górniczej drużyny. Jakie? - Ściągnęliśmy ich najlepszego zawodnika, Dawida Plizgę do siebie - mówi pół żartem, pół serio Robert Warzycha. Opiekun zabrzańskiej jedenastki jest jednak przekonany, że jego drużyna dobrze odrobiła ostatnią lekcję.
- Znamy wszystkie silne i słabe strony Jagiellonii. To dobry zespół, na pewno go nie zlekceważymy. Gramy jednak u siebie i zrobimy wszystko, by te słabsze strony rywala wykorzystać i przekuć je na nasze zwycięstwo - puentuje szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski.