Łukasz Zwoliński przywitał się z kibicami Pogoni Szczecin po kilkunastu miesiącach nieobecności. "Zwolak" spędził ten czas na wypożyczeniach: nieudanym do Arki Gdynia i udanym do Górnika Łęczna. We wtorek zagrał w przedostatnim i najważniejszym sparingu szczecinian z Werderem Brema (1:1). Przejawiał aktywność, był pod grą, dochodził do sytuacji strzeleckich, jednak należy mu się bura za stratę przy golu dla bremeńczyków.
- Potwierdzam, że Werder nie okazał się tak straszny, jak go malują. W pierwszej połowie mieliśmy sytuacje podbramkowe i chyba trochę się tego przestraszyliśmy, co było widać na początku meczu. Wydaje mi się, że w tym fragmencie byliśmy stroną przeważającą i szkoda, że nie potwierdziliśmy tego golem. Wtedy sparing mógłby ułożyć się inaczej - ocenił "Zwolak".
[ad=rectangle]
Przed Zwolińskim jest ważny sezon. Właśnie on miał załatać dziurę w składzie po odejściu króla strzelców T-Mobile Ekstraklasy - Marcina Robaka. Na dziś bardziej prawdopodobne jest, że zostanie partnerem, a nie następcą "Robaczka", co nie zmienia faktu, że wchodzi w trudne buty.
- Kiedy przyjechałem do Gniewina - rozmawiałem z prezesami i trenerem Wdowczykiem. W formie żartów powiedzieli mi, że zawsze będę porównywany do Robaka choćbym podrapał się po plecach czy głowie. Zapewniali też, że będą mi pomagać i wspierać w walce z tą presją. Wracam do siebie, do rodzinnego miasta i czas na solidną pracę i pokazanie, że można godnie zastąpić Robaka - odnosi się napastnik Pogoni.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
- Na razie nie wiadomo jak rozwinie się sytuacja z Marcinem, więc pozostaje mi skupić się na sobie. Nie po to pojechałem na wypożyczenie do Górnika Łęczna, żeby zostać tam na zawsze. Jestem ze Szczecina, chcę grać w Pogoni, którą stawiam na pierwszym miejscu. Cieszę się, że tak szybko zostałem sprowadzony i mam nadzieję, że zaprezentuję się na miarę oczekiwań - zapowiedział napastnik, który czeka na pierwszego gola w ekstraklasie.