Ostatnie tygodnie wydawały się potwierdzać, że spadkowicz z T-Mobile Ekstraklasy odnalazł właściwy rytm i zmierza w kierunku najwyższej klasy rozgrywkowej. Zwycięstwo 3:1 z GKS-em Tychy dwa tygodnie temu mogło tylko utwierdzić obserwatorów w tym przekonaniu. Paradoksalnie właśnie ten mecz, mimo wyniku końcowego, okazał się początkiem problemów PGE GKS-u Bełchatów. Wtedy bowiem Kamil Kiereś ponownie w tym sezonie stracił Kamila Wacławczyka, który ledwo kilka dni wcześniej zdążył wrócić do pełni zdrowia. Mocno oberwał tego dnia również Grzegorz Baran, choć on akurat, jak na boiskowego twardziela przystało, mimo złamanej przegrody nosowej dograł spotkanie do końca i tydzień później także spędził na murawie pełne 90 minut. [ad=rectangle]
W ostatniej kolejce poturbowani bełchatowianie niespodziewanie ulegli 0:2 rozpaczliwie walczącemu o utrzymanie Energetykowi ROW Rybnik. - Każda drużyna ma prawo w czasie rundy zagrać jeden słaby mecz. Myślę, że zagraliśmy go właśnie w Rybniku. Teraz musimy skupić się na kolejnych spotkaniach. Nie będziemy w tej chwili mówić o awansie, bo najważniejszy jest najbliższy mecz - przyznał na gorąco po porażce Kiereś. Jego podopieczni wcześniej nie przegrali jedenastu kolejnych meczów ligowych (w tym oczywiście wszystkich dziesięciu wiosną). Teraz więc w starciu z Wisłą Płock zespół z województwa łódzkiego musi potwierdzić, że rybnickie lanie było tylko wypadkiem przy pracy.
Motywacji "Brunatnym" nie powinno zabraknąć, bowiem zespół Marcina Kaczmarka, czyli ich najbliższy rywal, to jedna z pięciu drużyn, które pokonały w tym sezonie bełchatowian. Jesienią po golu Krzysztofa Janusa (wspólnie z Marcinem Krzywickim najlepszego strzelca zespołu, który w przeszłości występował... w PGE GKS-ie) "Nafciarze" zgarnęli przed własną publicznością komplet punktów. Co ciekawe, karnego nie strzelił wtedy Janusz Dziedzic. Warto o tym wspomnieć, chociażby dlatego, że "jedenastki" są w tym sezonie zmorą płocczan. W ostatnich tygodniach aż dwukrotnie zawodnicy Wisły marnowali te - wydawałoby się - idealne okazje do zdobywania bramek. Z kolei w poprzedniej kolejce strzał z "wapna" obronił golkiper GKS-u Arkadiusz Malarz. Czy w sobotę kibice w Bełchatowie zobaczą jakiegoś "karniaka"?
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Goście zachowują miano niepokonanych od czterech spotkań, choć trzy z nich zaledwie zremisowali, więc o pełni szczęścia mówić na pewno nie mogą. Ich sytuacja ligowa jest już jednak dość jasna. Na awans do ekstraklasy mają już tylko matematyczne szanse. Z drugiej strony tylko w wyniku totalnego kataklizmu w oczy płocczan zajrzeć mogłoby widmo spadku. W meczu z liderem wystąpią więc bez żadnej presji. Ta zaś już nieraz w tym sezonie przeszkadzała marzącym o awansie bełchatowianom.
Ostatni raz na boisku "Brunatnych" oba zespoły mierzyły się jeszcze w ekstraklasie, niemal równo siedem lat temu. Wtedy górą byli gospodarze (2:1). Jak będzie tym razem?
PGE GKS Bełchatów - Wisła Płock / sobota 17.05.2014 r. godz. 17:00
Przewidywane składy:
PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Maciej Wilusz, Alexis Norambuena, Mateusz Mak, Damian Szymański, Grzegorz Baran, Daniils Turkovs, Michał Mak, Hristijan Kirovski.
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Bartłomiej Sielewski, Marko Radić, Fabian Hiszpański, Krzysztof Janus, Jacek Góralski, Piotr Wlazło, Filip Burkhardt, Łukasz Kacprzycki, Marcin Krzywicki.
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Zamów relację z meczu PGE GKS Bełchatów - Wisła Płock
Wyślij SMS o treści PILKA.PLOCK na numer 7355
Koszt usługi 3,69 zł z VAT
Zamów wynik meczu PGE GKS Bełchatów - Wisła Płock
Wyślij SMS o treści PILKA.PLOCK na numer 7136
Koszt usługi 1,23 zł z VAT
Czy PGE GKS Bełchatów wygra z Wisłą Płock i wykona kolejny krok w kierunku T-Mobile Ekstraklasy? 
