Real Madryt do pojedynku na Signal-Iduna Park przystępował z 8 zwycięstwami i remisem w bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Hiszpanie w Dortmundzie ponieśli pierwszą porażką, ulegając Borussii w bardzo słabym stylu. Carlo Ancelotti nie mógł być usatysfakcjonowany z postawy swojego zespołu.
[i]
- To była dla noc pełna cierpienia, a Borussia sprawiła, że najedliśmy się strachu. W pierwszej połowie zbyt łatwo oddawaliśmy rywalom piłkę i było naprawdę ciężko. Kluczem dla takiego przebiegu spotkania był w mojej ocenie zmarnowany rzut karny[/i] - zawyrokował Włoch. - Po zmianie stron nasza gra wyglądała już o wiele lepiej. Wstaliśmy z kolan i zagraliśmy odważniej, a w efekcie możemy fetować awans do półfinału - dodał.
Po zmianie stron dwiema kluczowymi interwencjami popisał się Iker Casillas. Gdyby nie świetny refleks bramkarza, Królewscy prawdopodobnie o awans musieliby walczyć w dogrywce. - Cierpieliśmy bardziej niż powinniśmy, ponieważ oba gola padły po naszych błędach w obronie. Przy wyniku 0:2 i zmarnowanym rzucie karnym przez głowę zawsze przechodzą różne myśli... - powiedział 32-latek, który również obawiał się roztrwonienia zaliczki z pierwszego meczu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Królewscy po raz czwarty z rzędu wystąpią w półfinale. Czy wreszcie przebrną przez ten etap rozgrywek i po 12 latach zagrają o Puchar Europy? - W półfinale takie błędy jak w Dortmundzie nie mogą nam się zdarzyć. Kto wie, może to dobrze, że przegraliśmy, ponieważ sygnał ostrzegawczy co pewien czas przydaje się każdemu. Lepiej, że słabszy występ przytrafił nam się teraz, a nie w kolejnej rundzie - ocenił.
Cały pojedynek z perspektywy ławki rezerwowych obserwował Cristiano Ronaldo, którego nieobecność na murawie była widoczna w ofensywnych poczynaniach Realu. - Z Cristiano wszystko w porządku, jednak zdecydowaliśmy się nie ryzykować jego zdrowia. Do czasu półfinałów dojdzie do pełnej sprawności i wysokiej formy - zapewnił Ancelotti.