Bałkański duet

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W piątkowym spotkaniu 10. kolejki Ekstraklasy przeciwko Lechii Gdańsk trener Jagiellonii Białystok <b>Michał Probierz</b> zdecydował się postawić na "bałkański duet". Czarnogórzec <b>Damir Kojašević</b> oraz Bośniak <b>Ensar Arifović</b> wyszli po raz pierwszy razem w meczu ligowym w podstawowym składzie. Jak się okazało później był to strzał w dziesiątkę szkoleniowca Jagi, ponieważ obaj walnie przyczynili się do zwycięstwa żółto-czerwonych.

Przy pierwszej bramce podawał "Mali", a piłkę do siatki skierował "Ari". Spotkanie ostatecznie zakończyło się zwycięstwem Jagiellonii 2:0. Drugiego gola w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry zdobył Robert Szczot. - Długo czekaliśmy na to, abyśmy razem zagrali. W spotkaniu ligowym z Lechią Gdańsk trener pozwolił nam obu wystąpić na boisku od pierwszej minuty, nie zrobił tym samym błędu i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy także grać w wyjściowym składzie - podsumowuje decyzję trenera Kojasević.

Arifović trafił do Białegostoku przed sezonem z ŁKS-u Łódź i miał wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek, po tym jak Jagę przed rundą jesienną opuścili Remigiusz Sobociński oraz Vuk Sotirović, czyli najskuteczniejsi napastnicy Jagiellonii z ubiegłego sezonu. Forma Arifovicia w pierwszych spotkaniach pozostawiała wiele do życzenia, a zawodnik będący w słabej dyspozycji musiał nawet szukać formy w drużynie Młodej Ekstraklasy, gdzie udało mu się strzelić jedną bramkę przeciwko Młodej drużynie Ruchu Chorzów. W końcu Bośniak trafił do siatki w spotkaniu ligowym, a pokonał bramkarza Lechii Mateusza Bąka, który nie puścił gola przez ostatnie trzy mecze. O ile Arifović na początku miał pewne miejsce w składzie Jagi, to później wypadł nawet z kadry meczowej, by w miniony piątek wskoczyć ponownie do wyjściowej jedenastki. Poniekąd to, że Bośniak zagrał od początku było powodem tego, że nie mógł zagrać inny napastnik Jagi, Łukasz Tumicz. - Cieszę się, że w końcu udało mi się zdobyć bramkę. Czekałem na to aż do dziesiątej kolejki i bardzo mi na tym zależało, aby się przełamać. Cała drużyna zagrała przyzwoicie i bardzo cieszymy się z wygranej - mówi Arifović.

Kojašević natomiast z reguły grywał tylko w meczach pucharowych, gdzie był najjaśniejszym punktem zespołu. Ciężko mu szło przekonywanie trenera Probierza do tego, aby to właśnie na niego stawiał w spotkaniach ligowych. W ostatnim czasie można było zauważyć zwyżkę formy u "Maliego". Kojasević w spotkaniu Pucharu Polski z Lechią zanotował asystę przy zwycięskiej bramce, następnie w meczu ligowym z Odrą Wodzisław Śląski wszedł na plac gry w 26. minucie i był najlepszym Jagiellończykiem na boisku. Zapewne dostrzegł to także trener Probierz i ze względu na kontuzję Dariusza Jareckiego pozwolił Czarnogórcowi zagrać od początku z Lechią. Młody zawodnik Jagiellonii zanotował asystę, a sam był nawet bliski zdobycia gola, jednak piłka po jego strzele zatrzymała się tylko na słupku. - Na początku otrzymałem szansę w spotkaniu z Legią Warszawa, następnie rozegrałem jeden słabszy mecz, a potem przyszło już spotkanie w Pucharze Ekstraklasy z ŁKS-em Łódź, w którym wypadłem nieźle. W końcu dostałem od trenera szansę i myślę, że ją wykorzystałem - twierdzi Kojašević.

Od tego sezonu obcokrajowcy występujący w Jagiellonii Białystok i nie umiejący języka polskiego muszą uczyć się go, a robią to w szkole Języki Świata. Już można zauważyć, że niektórzy jak np. Damir czynią pewne postępy. - Dobrze, że rozumiem wszystko, ale gorzej, że słabiej mówię. Szkoła dobrze, drużyna dobrze, wszystko dobrze - mówi łamaną polszczyzną Kojašević.

Źródło artykułu: