Po słabym występie z Koroną Kielce zawodnicy Jagiellonii Białystok chcieli się zrehabilitować w oczach kibiców. Szansa nadarzyła się już we wtorek, gdy żółto-czerwoni przyjechali do Gdańska, aby wywalczyć awans do półfinału Pucharu Polski. - Przede wszystkim chcieliśmy zaprezentować się znacznie lepiej niż w ostatnich dwóch meczach. Można powiedzieć, że kryzys jest już za nami. Patrząc chłodnym okiem - szkoda, że straciliśmy tego gola, bo to my staraliśmy się grać piłką i stwarzaliśmy klarowne sytuacje - mówił dla SportoweFakty.pl po meczu Michał Pazdan.
Goście po fantastycznym uderzeniu Bekima Balaja objęli prowadzenie, które pozwoliło im na spokojniejszą grę i kontrolowanie sytuacji na boisku. - Wszyscy wiemy, że Bekim dysponuje mocnym uderzeniem i to właśnie zaprezentował. Dla tej bramki warto było przyjść na stadion. Oczywiście, że Lechia Gdańsk bardziej zaatakowała w drugiej połowie, bo była do tego zmuszona. Wówczas nastawiliśmy się na kontry. Udało nam się uzyskać korzystny wynik i z tego się cieszymy - dodał.
W 87. minucie świetną okazję do pogrążenia Lechii miał Dani Quintana, który jednak posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Mateusza Bąka. - Mieliśmy dwie szanse, żeby zabić ten mecz, jednak nam się ta sztuka nie udała - skomentował 26-latek.
Kilka tygodni temu murawa na PGE Arenie została wymieniona, lecz nadal pozostawia wiele do życzenia. - Nie wiem, co na tym stadionie jest, ale za każdym razem, gdy tu gramy jest strasznie ślisko. Na pewno murawa jednak była lepsza niż na początku rundy i nie ma co zwalać winy na boisko - zakończył.