Man Utd łatwiejszą przeszkodą dla Bayernu od Arsenalu? "Krajowe niepowodzenia nic nie znaczą w LM"

Bawarczycy w ćwierćfinale znów zagrają z Anglikami. - To niezwykle atrakcyjne losowanie - przyznają i z respektem podchodzą do rywalizacji z drużyną Davida Moyesa.

W 1/8 finału Bayern Monachium bez większych problemów wyeliminował Arsenal Londyn, zwyciężając na Emirates Stadium 2:0 i remisując na własnym terenie 1:1. Kanonierzy w tabeli Premier League wyprzedzają Manchester United aż o 14 punktów i w tym sezonie prezentują się znacznie korzystniej od Czerwonych Diabłów. Czy to oznacza, że ekipa Pepa Guardioli nie ma powodów, by obawiać się o awans do najlepszej "4" Ligi Mistrzów?

- Zmierzymy się z bardzo silnym zespołem, któremu w tym sezonie brakuje stałości i równowagi. W środę nasi rywale pokazali jednak, na co ich stać, odrabiając straty z pierwszego meczu z Olympiakosem Pireus. Jeśli mają dobry dzień, są nieprawdopodobnie groźni. Nie możemy zatem pozwolić im na rozwinięcie skrzydeł - ostrzega dyrektor sportowy Matthias Sammer.

[i]

- Z pewnością pojedziemy do Manchesteru z zamiarem atakowania. Jesteśmy w końcu obrońcami tytułu i jednym z największych faworytów. Nie możemy jednak postrzegać United tylko przez pryzmat miejsca, które zajmują w tabeli Premier League i przez to lekceważyć ich lekceważyć [/i]- przekonuje kapitan Philipp Lahm. - Oczywiście wiemy o tym, że Manchester przeżywa trudny okres w Premier League, jednak krajowe niepowodzenia w Lidze Mistrzów nie znaczą absolutnie nic. Musimy być bardzo ostrożni od pierwszego gwizdka - podkreśla Arjen Robben.

Bohaterem środowego spotkania Anglików z Olympiakosem Pireus został Robin van Persie, który popisał się hat-trickiem. - Bez wątpienia jest on napastnikiem światowej klasy, ale będziemy wiedzieli, jak go zatrzymać. Nie ma powodu, byśmy bali się United, chociaż w składzie tego zespołu można znaleźć plejadę doświadczonych gwiazd. Ważne, byśmy dobrze rozpoczęli mecz na Old Trafford, gdzie atmosfera często bywa przytłaczająca dla gości - puentuje Dante.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: