Maciej Iwański: Na sędziego Lyczmańskiego narzekają też ci, którzy wygrywają

Podbeskidzie Bielsko-Biała było bliskie sprawienia niespodzianki w meczu z Lechem Poznań, ale ostatecznie po golu w szóstej minucie doliczonego czasu musiało przełknąć gorycz porażki.

Do sprawienia sensacji Podbeskidziu Bielsko-Biała zabrakło sekund. Lech Poznań gola na wagę trzech punktów zdobył w szóstej minucie doliczonego czasu. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mieli trochę pretensji do sędziego, że tak bardzo przedłużył spotkanie, ale wynikało to z faktu przeciągania wznowienia gry przez Antona Slobodę. - Można przegrać z Lechem Poznań, ale jak się przegrywa po rzucie karnym i rzucie wolnym po dziwnych okolicznościach przedłużenia meczu, to można być tylko zdenerwowanym na sędziego i w tym momencie jestem, ale nie chciałbym za dużo mówić. Do tego sędziego wszyscy mają pretensje. I ci co wygrywają, i ci co przegrywają, więc można by się zastanowić nad tym panem - mówił Maciej Iwański.

Pomocnik Podbeskidzia przyznał jednak, że bielszczanie sami są sobie winni. - Przede wszystkim do siebie możemy mieć pretensje, bo Lech nie miał żadnej sytuacji stuprocentowej, a my stworzyliśmy sobie dwie lub trzy - opowiadał Iwański, choć ciężko się z nim zgodzić, bo Kolejorz miał kilka wymarzonych okazji, które powinien zamienić na gole.

Goście obie bramki stracili po własnych błędach. Najpierw Richard Zajac źle wprowadził piłkę do gry, a potem Marek Sokołowski niepotrzebnie sfaulował Dariusza Formellę. - Drużyna walcząca o utrzymanie grając na wyjeździe z ekipą chcącą bić się o mistrzostwo nie może pozwolić sobie na takie błędy przy wyprowadzaniu piłki. To my pozwalaliśmy zawodnikom Lecha stwarzać sytuacje - przyznał Iwański.

Zdaniem doświadczonego zawodnika drużynie z Bielska-Białej brakuje pewności siebie. - Brakuje nam wiary w swoje możliwości i umiejętności. To co prezentujemy na treningach miało trochę przełożenia na boisko w meczu z Lechem, ale w sytuacjach strzeleckich brakuje nam wiary w możliwość zdobycia bramki - zakończył pomocnik Podbeskidzia.

Źródło artykułu: