W piątkowy wieczór Wojskowi wymęczyli zwycięstwo nad piłkarzami ze stolicy świętokrzyskiego. - Korona przyjechała tutaj, jak było widać, po zwycięstwo. Ciężko się grało: czerwona kartka, później - na szczęście - oni też dostali czerwoną kartkę, rzut karny i zwycięstwo, ale z gry nie można być zadowolonym - ocenił Tomasz Brzyski. - Korona w pierwszej połowie miała dwie sytuacje, a my chyba więcej, więc tak z gry to my zasłużyliśmy na zwycięstwo. Rywale się bronili i czasem wychodzili z kontratakiem, a my graliśmy ofensywnie. Korona odcięła nam skrzydła, na mojej stronie Sobolewski czy Golański podwajali i nie można było się rozwinąć - dodał.
Jednak Koroniarze nie byli jedyną przeszkodą dla Legii - było nią również boisko, po którym źle się biegało. - Było grząsko i dużo trawy z błotem przyklejało się do butów, ciężko było się utrzymać na nogach. Ale boisko i dla nas, i dla Korony, było takie samo - przyznał obrońca warszawskiej drużyny.
W grze mistrzów Polski sporo było niedokładności, widoczny był również brak zgrania pomiędzy zawodnikami z tej samej formacji. Dlatego też 14 lutego nie było podstaw do tego, by rozpływać się nad stylem gry. Jak zapewnił "Brzytwa" - takie dni jednak nadejdą. - Jest nowy trener, ma swój styl, którego my się uczymy. Dopiero od trzech tygodni się poznajemy i myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. To jest mało czasu, bo połowa zawodników była też na reprezentacji. Wszystko było na szybko robione i potrzebujemy czasu, aby drużyna przyzwyczaiła się do nowego stylu. Legionista zaznaczył, że wraz z kolegami będą się trzymać założeń taktycznych Henninga Berga.