Piotr Grzelczak w 55. minucie umieścił piłkę w bramce Śląska Wrocław po fantastycznym uderzeniu, jednak kilka chwil później zawinił on przy wyrównującej bramce dla gości. - To był ewidentnie mój błąd i biorę to na siebie. Po dośrodkowaniu poszła przebitka, a Kokoszka mnie uprzedził - powiedział po meczu sam zainteresowany.
Co ciekawe to nie pierwszy gol Piotra Grzelczaka niezwykłej urody. Wcześniej pokonywał on w niecodzienny sposób bramkarza FC Barcelony, Korony Kielce, czy też Jagiellonii Białystok. Jego znakiem firmowym stało się uderzenie z woleja. - Trener powtarza nam, abyśmy oddawali strzały z trudnych pozycji. Tak właśnie robię i często widać tego rezultaty. Szkoda tylko, że po raz kolejny, kiedy strzelam to nie możemy wygrać - kontynuuje napastnik Lechii Gdańsk.
- Nie wiem co mamy o tym myśleć. Kolejny raz wygrywamy, aby przegrać całe spotkanie. Tak dłużej nie może być i musi, jak najszybciej nauczyć się dobijać rywala albo chociaż być w stu procentach skoncentrowanym w obronie - mówił po meczu kapitan Lechii Marcin Pietrowski.
Gdańszczanie w obecnym sezonie wygrali tylko dwa spotkania na PGE Arenie, ale nie lepiej spisują się na wyjazdach. Lechia zajmuje 10. miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem 19 punktów. Podopieczni Michała Probierza w następnej kolejce rozegrają spotkanie na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała.