Zarówno Stomil Olsztyn, jak i Okocimski Brzesko, to jedne z tych drużyn, które zapewne do końca sezonu będą toczyć walkę o utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. W związku z tym dla każdej z tych ekip każdy punkt jest na wagę złotą, a tym bardziej istotne są bezpośrednie pojedynki.
Do takiego doszło właśnie w minioną sobotę. Biało-niebiescy od samego początku potyczki starali się narzucić swój styl gry. "Piwosze" z Brzeska zbytnio nie potrafili odnaleźć się na murawie na której dominowali zawodnicy "Dumy Warmii". Gospodarze na prowadzenie wyszli już w 7. minucie, kiedy to na listę strzelców wpisał się Paweł Głowacki. Piłkarze Stomilu po strzeleniu pierwszego gola uzyskali jeszcze większą przewagę, którą potwierdzili bramką strzeloną w 27. minucie. Tym razem swojego czwartego gola w sezonie zdobył Dominik Kun.
Goście śmielej zaatakowali dopiero w drugiej połowie, ale to Stomilowi sprzyjało szczęście w tym spotkaniu. Zawodnicy z Olsztyna nie załamali się nawet w momencie, kiedy okazało się, że zmiany potrzebuje ich bramkarz Piotr Skiba, który nabawił się kontuzji. Pomimo doliczonych aż dziewięciu minut, Stomil dowiózł prowadzenie do końca i zgarnął bardzo cenne trzy punkty. - Cieszę się, że tak dobrze się to wszystko skończyło, oprócz tych urazów w zespole. Mamy trzy kontuzje kluczowych piłkarzy. Diagnozy będą najwcześniej poniedziałek-wtorek. Punkty z Okocimskim, który nigdy nam nie leżał są bezcenne i dają nam szansę na odbicie się od dna - skomentował na łamach stomilolsztyn.com opiekun gospodarzy, Adam Łopatko.
- Zasłużone trzy punkty dla Stomilu, ale mogliśmy trochę namieszać, bo w drugiej połowie mieliśmy kilka sytuacji. Patrząc z perspektywy całego spotkania, kluczem do sukcesu dla trenera gospodarzy była pierwsza połowa. My byliśmy w niej słabo skoncentrowani - zaznaczył natomiast Piotr Stach z zespołu "Piwoszy".