Biało-czerwoni przegrali w Charkowie 0:1 i stracili nawet matematyczne szanse na wyjazd na przyszłoroczny mundial w Brazylii. - Takich meczów rozegraliśmy może nie kilka, ale graliśmy już takie mecze. Zawodnicy pokazali charakter i zaangażowanie. To jest to, o co chodzi w piłce. Tego od nich wymagamy. Niestety piłka nie chciała wpaść do bramki. - Z takim zespołem jak Ukraina na jej boisku nie jest łatwo stworzyć takie sytuacje. Tym bardziej trzeba je wykorzystywać. Mówiliśmy przed meczem o jednej, dwóch okazjach. Plus za te sytuacje, minus za to, że przegraliśmy - komentował po końcowym gwizdku na antenie TVP Sport Fornalik.
Ukraińcy zdobyli zwycięskiego gola po prostym błędzie Grzegorza Wojtkowiaka, który źle obliczył tor lotu piłki w swoim polu karnym. Defensywie selekcjoner wystawił dobrą ocenę: - Biorąc pod uwagę cały mecz, to nie było aż tak źle. Zadecydował jeden indywidualny błąd.
Opiekun reprezentacji Polski postawił od pierwszego gwizdka na zachowawcze ustawienie z dwoma defensywnymi pomocnikami w osobach Grzegorza Krychowiaka i Mariusza Lewandowskiego. - Nie żałuję tego. Tym bardziej, że w tym ustawieniu pokazaliśmy, że neutralizujemy mocne strony Ukrainy i samy stwarzamy sytuacje w tym ustawieniu - tłumaczył Fornalik.
Co teraz? O co Polska zagra 15 października na Wembley z Anglią? - Trudno mówić o tym w tej chwili. Na pewno będziemy chcieli pokazać się z dobrej strony. To będzie nasz główny cel. Chcielibyśmy sprawić na Wembley niespodziankę. Za wcześnie mówić o przyszłości. Pokazujemy, że wiemy, o co chodzi w piłce. Ta drużyna się rozwija - puentuje selekcjoner.
A Fornalik który go powołał?...a Blaszczykowski po którego stronie poszła kontra???
Nic, cisza w eterze! Oto Czytaj całość