Dla takich spotkań warto grać w piłkę - rozmowa z Łukaszem Hanzelem, pomocnikiem Piasta Gliwice

Gdy przychodził do Gliwic, z miejsca stał się podstawowym graczem Piasta. Jednak po kilku meczach stracił miejsce w składzie. W starciu z Ruchem Chorzów Łukasz Hanzel wrócił do ekstraklasowych zmagań.

[b]

Sebastian Kordek: Wróciłeś do składu Piasta Gliwice po długiej przerwie. Możesz być z tego faktu zadowolony, bo przez kilka kolejek próżno było cię szukać w jedenastce gliwiczan.
Łukasz Hanzel: [/b]

Cieszę się, że w końcu wróciłem do składu. Jednak to jedyna moja radość, bo nie mogę być zadowolony z wyniku. Wydaje mi się, że mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, a niestety przegraliśmy 0:2.

Piast przegrał, więc wysokiej noty nie można mu wystawić. Jednak jak ty oceniasz swoją postawę?

- Nigdy nie chcę się oceniać, ale myślę, że nie było najgorzej i przyzwoicie się zaprezentowałem. Ale co z tego, skoro przegraliśmy. Lepiej czasami zagrać słabiej, ale mieć trzy punkty.

Porażka z Ruchem Chorzów nieco skomplikowała waszą sytuację. Pozostajecie w grupie spadkowej, chorzowianie zrównali się z wami punktami, a teraz kilka bardzo ciężkich spotkań na rozkładzie.

- Żaden mecz w ekstraklasie nie jest łatwy. Aczkolwiek zawsze trzeba walczyć o zwycięstwo, co pokazała Wisła, która wygrała z Legią. Pojedziemy do Warszawy i przecież nie położymy się na boisku, tylko zrobimy wszystko, żeby wygrać. Gdybyśmy z Ruchem zainkasowali komplet punktów, to bylibyśmy na piątej pozycji, a tak to zostajemy na dole. Należy podnieść głowy do góry i walczyć dalej.

[b]

Niedosyt po takiej porażce musi pozostawać. W końcu oddaliście dwadzieścia strzałów na bramkę rywala...
[/b]

- Na pewno odczuwamy niedosyt, bo przecież mieliśmy w drugiej minucie sytuację na 1:0. To była czysta okazja i gdyby piłka wpadła do siatki, to mecz mógłby się zupełnie inaczej ułożyć. A tak, to dostaliśmy po minucie bramkę i Ruch mógł grać z kontry. To ułatwiło naszemu rywalowi odniesienie zwycięstwa. Szkoda, ale czasu już nie cofniemy.

Niebiescy wypunktowali was perfekcyjnie. Najpierw szybka bramka, co ułożyło im mecz, a następnie dobicie i gol w 72. minucie. Dla gości scenariusz wymarzony, ale dla was najgorszy z możliwych...

- Wszystko mogło się inaczej potoczyć i to my mogliśmy punktować Ruch. Taka jest piłka. My z Widzewem z kolei mieliśmy szczęście, bo łodzianie nie strzelili na początku w doskonałej sytuacji na 1:0, a później my trafialiśmy do bramki i wygraliśmy ostatecznie dość wysoko. Tym razem było odwrotnie. To my mieliśmy okazję na początku, ale jej nie wykorzystaliśmy i w konsekwencji przegraliśmy mecz.

W Piaście widoczny jest brak klasycznego rozgrywającego. Dużo bramek można zdobywać po szybkich, prostopadłych podaniach z głębi pola, ale u was tego nie widać.

- Brakuje nam tego, ale nie tylko ten aspekt decyduje o zwycięstwie. Poza tym nie można pozytywnie ocenić meczu, skoro się go przegrywa. Nie pozostaje nam nic innego jak zwrócić uwagę na mankamenty i jak najszybciej je poprawić. Musimy popełniać mniej błędów.

W następnej kolejce nie zagra Carles Martinez, który pauzuje za kartki. Nie wiadomo też co będzie z kontuzjowanym Mateuszem Matrasem. Tym samym zwiększają się twoje szanse na ponowny występ od pierwszej minuty.

- Nie wiem czy ta szansa się zwiększa czy się zmniejsza. Robię swoje na treningach, ale decyzja zawsze należy do trenera. Jeśli jednak dostanę okazję do gry, to zrobię wszystko, żeby ją wykorzystać. Będę chciał dać z siebie maksimum i pomóc drużynie w odniesieniu jak najkorzystniejszego rezultatu.

Kibice obu zespołów stworzyli przy Okrzei bardzo dobre widowisko. Przy takich trybunach chyba gra się zdecydowanie lepiej?

- Dla takich spotkań warto grać w piłkę i ciężko trenować. Jest to fajna sprawa wystąpić w meczu, w którym kibice tworzą taką atmosferę. Trzeba im za to podziękować.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: