Piłkarze Club Brugge byli faworytami dwumeczu eliminacji Ligi Europejskiej ze Śląskiem Wrocław, jednak dość wyraźnie polegli z polskim zespołem, w czym ogromny udział miał Waldemar Sobota. Gdyby nie wpadka w rywalizacji z drużyną Stanislava Levy'ego, Belgowie początek sezonu mogliby zaliczyć do bardzo udanych.
W Jupiler League niebiesko-czarni odnieśli do tej pory 6 zwycięstw oraz zanotowali 2 remisy i ustępują tylko Standardowi Liege. Udanie wystartowali także w Pucharze Belgii, awansując do 1/8 finału po pokonaniu w środowym pojedynku 1:0 KSV Oudenaarde. - Będziemy bić się o mistrzostwo kraju, nie zaniedbując rywalizacji pucharowej. Trener Preud'homme powiedział nam, że oczekuje od nas walki o tytułu na dwóch frontach. Dobry zespół powinien być w stanie to pogodzić - analizuje napastnik Tom De Sutter.
W Brugii nikt nie ma wątpliwości, że celem drużyny jest odzyskanie mistrzowskiego tytułu po ośmioletniej przerwie. - Od początku sezonu drużyna rośnie w siłę i sądzę, że jest faworytem do wygrania ligi. Problemem może okazać się ogromna presja, która jest tutaj bardzo odczuwalna i która wpływa na postawę zawodników - przekonuje zwolniony z klubu, przede wszystkim wskutek odpadnięcia ze Śląskiem, trener Juan Carlos Garrido.
Chociaż ekipa z Jan Breydel Stadion została wyeliminowana przez mistrza Polski z 2012 roku już blisko dwa miesiące temu, w Brugii wciąż rozpamiętywane są pojedynku ze Śląskiem. - Żałujemy tak wczesnego odpadnięcia z Ligi Europejskiej w spotkaniach z byłym zespołem Soboty, ponieważ biorąc pod uwagę nasze możliwości, moglibyśmy sporo osiągnąć na arenie międzynarodowej. Czy Sobota żartuje sobie z powodu naszego niepowodzenia? Nie, jest na to jeszcze zbyt wcześnie - tłumaczy De Sutter.
W sobotni wieczór drużynę Michela Preud'homme'a czeka stosunkowo łatwe zadanie. Club zmierzy się bowiem z "czerwoną latarnią" Jupiler League, RAEC Mons. Na placu gry rzecz jasna nie powinno zabraknąć Soboty.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.