14 sierpnia UEFA podjęła decyzję o zamknięciu "Żylety" na rewanżowy mecz z Rumunami ze względu na zachowanie kibiców Legii podczas wyjazdowego spotkania II rundy kwalifikacji z walijskim The New Saints FC. Trybuna ta może pomieścić ok. 7,5 kibiców.
Trenerowi Wojskowych Janowi Urbanowi zależy na tym, żeby jego drużynę w decydującym o losach awansu do Ligi Mistrzów spotkaniu ze Steauą wspierali kibice z "Żylety".
– Zamknięcie tej trybuny byłoby wsparciem dla Steauy. Również oni mają swoje problemy z kibicami, a te miałyby zostać rozwiązane po meczu z nami. Poza tym kwestią sporną nie jest zachowanie fanów, a znak na fladze, który jest akceptowany przez PZPN, a UEFA interpretuje go zupełnie inaczej - mówi warszawski szkoleniowiec.
- "Żyleta" ma wpływ nie tylko na nas, ale również na całe widowisko. Bez nich wygląda to dziwnie. Oni są wizytówką dopingu, którego zazdroszczą nam nie tylko w Polsce, ale i Europie. Każdy, kto gości przy Łazienkowskiej zazdrości nam atmosfery i wsparcia, które gaśnie dopiero po końcowym gwizdku – tłumaczy Urban.