Czy GKS Katowice wytrzyma piłkarski maraton? - Do każdego maratonu trzeba być dobrze przygotowanym. W poprzedniej rundzie graliśmy w krótkim odstępie czasu nawet siedem, osiem meczów i daliśmy radę. Jesteśmy przygotowani, kadra zespołu nie jest wąska, więc nie przewiduję problemów, tym bardziej, że zawodnicy, którzy byli dotychczas kontuzjowani, wrócili do trenowania na pełnych obrotach - mówi Rafał Górak, trener śląskiej drużyny.
Przed wieczorną potyczką z PGE GKS Bełchatów szkoleniowiec katowiczan przestrzega przed zbytnią pewnością siebie - Zespół z Bełchatowa jest bardzo silny. Musimy mieć się na baczności. Trener Kamil Kiereś ostatnio miał problemy zdrowotne w drużynie, ale kto ich nie ma? My też niedawno mieliśmy taki dylemat, ale GKS Bełchatów jako pretendent do wygrania ligi ma mocny, wyrównany skład i nie powinno to stanowić dla nich wielkiego problemu - ocenia opiekun GieKSy.
W poprzednich latach barwy bełchatowskiego zespołu reprezentowało czterech podstawowych dzisiaj zawodników drużyny z Katowic. - Mamy na uwadze zarówno to, jak i fakt, że nie każdy z chłopaków odchodził z Bełchatowa w okolicznościach, jakich sobie życzył. Liczę jednak, że nasi zawodnicy nie będą chcieli nic na siłę udowadniać byłemu pracodawcy, bo to może przynieść odwrotny skutek. Grają teraz przy Bukowej, niech patrzą na siebie, swój obecny klub i myślą tylko o tym, jak pomóc GKS-owi Katowice - wskazuje 40-latek.
W meczu 1/16 finału Pucharu Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała Janusz Gancarczyk przestrzelił rzut karny. To już piąte w tym sezonie pudło katowiczan z jedenastki. - Przyczyniają się do tego emocje. Mamy w szatni grupę ludzi, która bardzo chce. Nie spływa po nich to, co się dzieje przy Bukowej. Trenujemy stałe fragmenty, ale podczas meczu dochodzą nerwy. W przypadku "Garnka" wydawało się, że zrobił wszystko perfekcyjnie. Zmylił bramkarza, ale zabrakło centymetrów, piłka uderzyła w słupek. Na szczęście potem odpowiedzialność przejął Sławomir Duda, który już się nie pomylił - zauważa Górak.
Po meczu w Bełchatowie do Katowic przyjedzie inny pretendent do awansu do T-Mobile Ekstraklasy, Miedź Legnica. - Zbudowaliśmy mocny zespół, będziemy chcieli utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że chcemy wygrywać i nas na to stać. Sprawa wyniku w obu tych meczach jest otwarta. Rywale także chcą zwyciężać, żeby liczyć się w walce o awans. Postaramy się jednak dołożyć do pieca, odjechać przeciwnikom i pokazać, że "czarne złoto", czyli węgiel kamienny jest cenniejszym surowcem od węgla brunatnego czy miedzi - zapowiada trener drużyny z Bukowej.