Gliwiczanie przyzwyczaili swoich kibiców, że w każdym meczu strzelają przynajmniej jednego gola. Tym razem ta sztuka im się nie powiodła przez 120 minut i losy awansu do 1/8 finału Pucharu Polski rozstrzygnęły się po rzutach karnych. W nich skuteczniejsze było KGHM Zagłębie Lubin. - Mieliśmy swoje sytuacje, ale niestety żadnej nie udało się wykorzystać. Newralgicznym momentem była okazja Csaby Horvatha z drugiej połowy dogrywki. Świetnie z rzutu rożnego wrzucił Tomek Podgórski, ale niestety kapitalną interwencją po strzale Csaby popisał się Gliwa - powiedział Marcin Brosz, trener Piasta Gliwice. - Karne to jest zawsze loteria. Szczęście czy umiejętności ich wykorzystywania były po stronie Zagłębia. Szkoda - dodał.
Nie ma dobrze obronionych karnych, są tylko źle strzelone. Dwóch piłkarzy gliwiczan - Matej Izvolt oraz Artis Lazdins - swoje strzały skierowało w trybuny. Czy są do nich o to pretensje? - Nie. Pamiętajmy, że Matej grał 120 minut, Artis trochę mniej, ale on miał w nogach mecz reprezentacji z Estonią. Ci chłopcy dają z siebie maksa, więc nie mogę mieć do nich żadnych pretensji. Oni chcieli, ale nie zawsze wszystko wychodzi - skomentował były opiekun Odry Wodzisław.
Niebiesko-czerwoni musieli radzić sobie w ataku bez Marcina Robaka, który tydzień temu odszedł do Pogoni Szczecin. - Są sytuacje, które musimy odwracać. Szansę dostaną teraz kolejni zawodnicy i muszą ją wykorzystać. Jest kilku piłkarzy, którzy są w stanie zastąpić Marcina. Proszę tutaj dla nich o cierpliwość i wyrozumiałość, bowiem do tej pory Robak był naszym etatowym napastnikiem. Oni nie grali, więc nie jest łatwo od razu wskoczyć w system, który preferujemy. To trochę potrwa, ale z czasem ci gracze, którzy znajdą się w pierwszym składzie, swoją szansę wykorzystają - zapewnił szkoleniowiec.
Piastunki po odpadnięciu z europejskich pucharów i PP mogą skupić się już tylko na lidze. W najbliższej kolejce gliwiczanie pojadą do Kielc na starcie z , która boryka się z dużymi problemami. Będzie to szansa dla gości na to, aby zrewanżować się kielczanom za zeszłoroczną porażkę 0:4. - Tamta porażka tylko nas motywuje do jeszcze lepszej gry. Wiemy, że Kielce są bardzo ciężkim terenem. Teraz nastąpiła tam zmiana trenera i rywal będzie zmobilizowany, aby dobrze się pokazać. My się jednak na to przygotowujemy i mamy dwa cele. Pierwszym z nich jest zmazanie plamy za poprzednią porażkę w Kielcach, a drugim nie stracenie dystansu do czołówki. Została nam tylko liga, kadra jest szeroka i panuje ogromna rywalizacja. Musimy robić wszystko, żeby punktować - zaznaczył 40-latek.
W tej chwili niebiesko-czerwoni pozostali z jednym zdrowym nominalnym napastnikiem, którym jest Tomas Docekal. Kontuzjowany jest Wojciech Kędziora, Kamil Wilczek nie jest typowym snajperem, a Collins John potrzebuje jeszcze czasu, aby dojść do pełnej sprawności fizycznej. Holenderski atakujący ma czas do końca sierpnia na zrzucenie zbędnych kilogramów. Jeśli tego nie zrobi, Piast nie podpisze z nim kontraktu. - Od dłuższego czasu sondujemy rynek, ale on jest przewidywalny. Wątpliwe, aby coś nagle się wydarzyło. Na pewno jednak nie mówimy nie, ale nie mówimy również tak. Pracujemy z zawodnikami, których mamy w kadrze i na nich się koncentrujemy - spuentował Marcin Brosz.