W ostatnich tygodniach zieloni spisywali się dużo lepiej niż na początku ligowej wiosny, mimo to nie zdołali odnieść upragnionego zwycięstwa, a tylko pełna pula uratuje ich w sobotę przed degradacją. - Od ostatniej potyczki minął zaledwie tydzień, a to niewiele jeśli chcemy niwelować niedociągnięcia. Mogliśmy tylko popracować nad tym, by kontuzjowani zawodnicy wrócili do pełni sił - wyjaśnił Krzysztof Pawlak.
By osiągnąć sukces w Brzesku, Warta musi wytrzymać 90 minut twardej walki, a dotąd miewała z tym niemałe kłopoty. Kluczowe będzie też podejście mentalne. - Ta druga sprawa jest niezwykle istotna. Chłopacy mocno przeżywali niepowodzenia, jakie nas ostatnio dotykały i na pewno nie spływało to po nich jak po kaczce. Zresztą ja też nigdy jeszcze nie miałem tak długiej serii bez zwycięstwa - dodał opiekun warciarzy.
- Sytuacja jest niesamowicie trudna i stresująca. Gdy z tygodnia na tydzień zła passa się przedłuża, to człowiek aż się gotuje i czuje się właściwie jak w domu wariatów. Musieliśmy się jednak z tym pogodzić, bo teraz czeka nas jedno spotkanie, które zdecyduje o wszystkim. Mam nadzieję, że zawodnicy, którzy wcześniej borykali się z urazami, wniosą do zespołu pozytywny akcent. Trzeba też wypełnić lukę po wykartkowanym Mateuszu Pogonowskim. Tak czy siak będziemy walczyć w Brzesku o triumf. Innego wyjścia nie mamy - zakończył Pawlak.