Słabych przeciwników w Lidze Mistrzów nie ma
- Liga Mistrzów to najważniejsze rozgrywki klubowe na świecie. Nie ma tutaj przypadkowych drużyn (Polacy mogliby jednak polemizować w tym przypadku wymieniając białoruski Bate Borysów czy cypryjski Anorthosis Famagusta - przyp. red.). Każdy z zespołów prezentuje wysoki poziom, stąd trzeba być w bardzo wysokiej formie w każdym meczu - powiedział na łamach AS Salcido.
Atletico Madryt od dawna nie gościło w tych rozgrywkach i zdaniem wielu, brak doświadczenia w LM mógł przemawiać za zaprawioną w boje drużyną PSV. - Doświadczenie może i jest przydatne w takich meczach, ale popatrzmy na mecze Atletico z Schalke. Atletico już wtedy pokazało, że grają na wysokim, międzynarodowym poziomie - dodał Meksykanin.
Najwięcej uwagi zawodnicy, a zwłaszcza obrońcy, PSV powinni poświęcić napastnikom Atletico - Forlanowi i Aguero, choć zdaniem Salcido, w szeregach przedstawiciela Primera Division gra jeszcze jeden nie mniej groźny zawodnik od wymienionej dwójki. Mało tego, ten zawodnik doskonale zna PSV i każdego jej piłkarza. O kim mowa? - Wiadomo, że Forlan i Aguero to kluczowi zawodnicy Atletico i na nich w pierwszej kolejności musimy zwracać baczną uwagę. Nie można zapomnieć o Jonathanie Heitindze, który trafił do Hiszpanii z Ajaksu. Wszyscy wiemy, na czym polega rywalizacja między PSV i Ajaksem, stąd Heitinga braw raczej nie usłyszy - dodał Salcido.
Grupa D, w której obok PSV i Atletico, występują także FC Liverpool i Olympique Marsylia, należy do najsilniejszych w tej fazie turnieju. - Jestem przekonany, że Liverpool nie był zadowolony z takiego losowania. Dla żadnej z drużyn takie zestawienie nie jest łatwe - zakończył defensor PSV.
PSV zwalnia
Nie zagrzał na dłużej miejsca w PSV Brazylijczyk Fagner. Oficjalna strona klubu z Eindhoven poinformowała, że w poniedziałek została rozwiązana umowa z Fagnerem za porozumieniem stron.
20-letni Brazylijczyk przegrał rywalizację o miejsce w składzie między innymi z Salcido.
Fagner trafił do PSV w 2007 roku z Corinthians. Podpisał pięcioletni kontrakt. Od tamtego czasu rozegrał zaledwie 3 spotkania w Eredivisie. Łącznie spędził na boisku 80 minut, ale w tym czasie zdołał zdobyć jedną bramkę.
Verbeek nie chciał bohatera Feyenoordu w drużynie
Po objęciu posady szkoleniowca Feyenoordu Rotterdam przez Gertjana Verbeeka wydawało się, że kariera Diego Biseswara w drużynie dobiegła końca. Biseswar znalazł się na liście zawodników, których Verbeek zamierzał sprzedać do innego klubu. Na szczęście dla Biseswara, i Verbeeka także, bez efektów, choć Biseswar przebywał na testach w Sheffield United. Przedstawiciele klubu z zaplecza Premiership nie zdecydowali się jednak na jego transfer definitywny.
20-latek dobrze prezentował się podczas przedsezonowych spotkań Feyenoordu i Verbeek postanowił dać mu jeszcze jedną szansę. W pierwszym meczu z Heracles Almelo (1:3) Biseswar pojawił się na boisku dopiero w 68. minucie. W kolejnym meczu z Volendam pojawił się na placu gry w 11 minucie w miejsce kontuzjowanego Andwele Slory'ego. Dwa gole i asysta przy bramce Michaela Molsa są najlepszą wizytówką Biseswara w tym meczu.
- Cieszę się, że trener mi zaufał. Nie zamierzam patrzeć w przeszłość, na to, co było wcześniej. Chcę wykorzystywać każdą okazję do pojawienia się na boisku - przyznał w wypowiedzi dla Algemeen Dagblad Biseswar.