LM: Wielki comeback Realu czy kropka nad "i" Borussii?

To może być jeden z najciekawszych meczów ostatnich lat! Czy Królewskim uda się odrobić straty z Dortmundu i po raz pierwszy od 11 sezonów zagrać w finale Ligi Mistrzów?

[i]

- To najważniejszy mecz dekady[/i] - mówią zgodnie przed wtorkowym pojedynkiem na Santiago Bernabeu Jose Mourinho i Emilio Butragueno, a wszyscy kibice Los Blancos liczą na wielki mecz i odrobienie strat. Real trzykrotnie w swojej historii we wspaniałym stylu powracał odwracając losy dwumeczów. W sezonie 1975/1976 Królewscy przegrali na wyjeździe 1:4 z Derby County, by w rewanżu triumfować 5:1 po dogrywce. Dziewięć lat później madrytczycy ulegli Anderlechtowi 0:3, ale przed własną publicznością wygrali aż 6:1. Wreszcie w sezonie 1985/1986 Real po klęsce z Borussią Moenchengladbach 1:5 potrafił na Bernabeu wygrać 4:0. Czy tym razem będzie podobnie? - Na szczęście w Dortmundzie udało nam się zdobyć bramkę, co zwiększa nasze szanse. Kluczowe będzie szybkie strzelenie gola, ale nie poddamy się nawet wtedy, gdy to Borussia obejmie prowadzenie - zapewnia Sami Khedira. - Nie mamy żadnych negatywnych myśli, wszyscy wierzymy w to, że zagramy w finale. Chcemy się zrewanżować - odgraża się Sergio Ramos.

W ostatni weekend Real, grając w nie najsilniejszym składzie, pokonał Atletico Madryt i niemal zapewnił sobie wicemistrzostwo Hiszpanii. Królewscy ograli silnego przeciwnika, mimo że na murawie zabrakło Cristiano Ronaldo. Portugalczyk na wtorkowy wieczór będzie jednak gotowy do gry i po raz kolejny spróbuje zrobić różnicę. Przed rokiem w półfinale po dwóch bramkach CR7 Hiszpanie prowadzili z Bayernem Monachium 2:0 już po 14 minutach gry! - Potrzebujemy Cristiano i jego goli bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. To wielki piłkarz, który może w pojedynkę rozstrzygnąć losy meczu - chwali klubowego kolegę Khedira. Niemal pewne jest, że w porównaniu do meczu na Signal-Iduna Park dojdzie do jednej zmiany w składzie Realu: Angel di Maria zastąpi Lukę Modricia. - Możemy zagrać tymi zawodnikami co zwykle, ale równie dobrze możemy przemeblować skład i ustawienie - mówi tajemniczo Mourinho. Poza kadrą meczową znaleźli się wciąż kontuzjowani Marcelo i Alvaro Arbeloa.

Borussia w tym sezonie już trzykrotnie mierzyła się z Realem i nie doznała ani jednej porażki. W fazie grupowej Niemcy wygrali u siebie 2:1, a w hiszpańskiej stolicy padł remis 2:2. - Jesteśmy niewygodnym rywalem. Królewscy z Ronaldo na czele mają w pamięci nasze dotychczasowe pojedynki i świetnie zdają sobie sprawę, że nie pójdzie im łatwo. My jednak nie zamierzamy lekceważyć rywala, bo powszechnie wiadomo, że Real zawsze może wygrać u siebie 3:0 - przekonuje Ilkay Gundogan. Czarno-żółci po raz ostatni w finale Champions League wystąpili w 1997 roku, gdy pokonali 3:1 Juventus Turyn. - Jeśli przejdziemy dalej, będzie to historyczne osiągnięcie. Jeśli Real odrobi straty i awansuje, również będziemy świadkami wielkiej historii - ocenia Juergen Klopp. - Nie mamy jeszcze poczucia, że jesteśmy w finale. Zbudowaliśmy wprawdzie solidne fundamenty pod awans, na które nawet nie liczyliśmy, ale nic nie jest rozstrzygnięte. Póki co wszyscy jesteśmy bardzo nerwowi - dodaje trener BVB. - Jesteśmy pewni, że Real zagra znacznie lepiej niż przed tygodniem, ale nie zamierzamy zmieniać naszej taktyki i naszego podejścia. Chcemy grać nasz futbol z pozytywnym nastawieniem - zapowiada kapitan Sebastian Kehl.

Szkoleniowiec niemieckiej drużyny nie planuje dokonywać żadnej roszady w podstawowym składzie, ale niewykluczone, że zmuszą go do tego problemy zdrowotne Łukasza Piszczka. Polski obrońca, który ponownie ma być odpowiedzialny za pilnowanie Cristiano Ronaldo, od czasu pierwszego spotkania boryka się z kontuzją mięśnia przywodziciela i dopiero w niedzielę wznowił treningi. - Decyzję o występie Łukasza podejmę tuż przed meczem - zapowiada Klopp, który w razie niedyspozycji Piszczka na prawej defensywie wystawi Kevina Grosskreutza. Wszyscy pozostali gracze BVB na czele z Robertem Lewandowskim są w pełni sił. Wielkiego bohatera pierwszego pojedynku ma tym razem kryć nie Pepe, ale Sergio Ramos. Mourinho jest zdania, że Hiszpan będzie lepszym "plastrem" na autora 10 goli w tym sezonie Ligi Mistrzów niż Portugalczyk. "Lewy" zapewne nie będzie miał tylu sytuacji strzeleckich co w pierwszym spotkaniu, ale zrobi wszystko, by ponownie zaskoczyć Diego Lopeza. - Absurdem byłoby postawienie jedenastu facetów na środku boiska i powiedzenie im, że mają się wyłącznie bronić - przyznaje Klopp.

Biało-czerwony tercet z Dortmundu stanie we wtorkowy wieczór przed ogromną szansą awansu do finału Ligi Mistrzów - najważniejszego meczu w tym sezonie. Ostatnim Polakiem, który zagrał o Puchar Europy, był w 2005 roku Jerzy Dudek. Ówczesny golkiper Liverpoolu został bohaterem pojedynku z Milanem zakończonego rzutami karnymi i pamiętnym "Dudek Dance" (3:3 po 120 minutach i 3:2 w serii jedenastek). W finałach rozegranych w 2008, 2009 i 2011 roku na ławce rezerwowych siedział Tomasz Kuszczak.

Polscy fani liczą na występ w finale Łukasza Piszczka, Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego, z kolei kibice w Niemczech mają nadzieję, że w decydującej rozgrywce po raz pierwszy w historii wystąpią dwa zespoły z Bundesligi. - Na półmetku rywalizacji liga niemiecka prowadzi z hiszpańską aż 8:1. To zmiana warty w europejskim futbolu, ale Borussia i Bayern muszą jeszcze potwierdzić swoją wyższość w rewanżach - analizuje Ottmar Hitzfeld. Co ciekawe, Niemcy - biorąc pod uwagę także występy drużyny narodowej - po raz ostatni sięgnęli po trofeum na arenie międzynarodowej w... 2001 roku, gdy Bawarczycy triumfowali w Lidze Mistrzów, a następnie przegrali aż siedem meczów finałowych!

Real Madryt - Borussia Dortmund / wt. 30.04.2013 godz. 20.45

Przewidywane składy:
Real Madryt:

Lopez - Ramos, Varane, Pepe, Coentrao - Khedira, Alonso - di Maria, Oezil, Ronaldo - Benzema.
Borussia Dortmund:

Weidenfeller - Piszczek, Subotić, Hummels, Schmelzer - Gundogan, Bender - Błaszczykowski, Goetze, Reus - Lewandowski.
Sędzia:

Howard Webb (Anglia).

Pierwszy mecz: 1:4

Źródło artykułu: