Spory dylemat Sebastiana Mili - grać w masce czy nie?

Sebastian Mila po niedawnym złamaniu nosa powinien występować w specjalnej masce. Sam pomocnik mówi jednak, że ogranicza mu ona pole widzenia i komfort gry. Na Cypr Mila maskę jednak weźmie. Dlaczego?

Kilkanaście dni temu pomocnik Śląska Wrocław został trafiony piłką w twarz. Dokładne badania wykazały, że kapitan mistrzów Polski złamał nos z niewielkim przemieszczeniem kości i przegrody nosowej. Pomocnik wrócił już do treningów, a nawet wystąpił w meczu sparingowym z ŁKS-em. Co ciekawe, w tej potyczce "Roger" grał bez specjalnej maski. - Trener zawołał mnie do siebie i mieliśmy małą pogawędkę. Na gorąco podjęliśmy taką decyzję, że tak będzie dobrze dla mnie, jak wystąpię, aby się trochę lepiej przygotować. Nie ukrywam, że to było spore ryzyko. Po meczu się okazuje, że nasza decyzja była dobra - wyjaśniał kapitan WKS-u.

- Normalnie bardzo chciałem grać, bo wiadomo, że mecz daje najwięcej zawodnikowi. Chodzi o możliwość dobrego przygotowania się. To było szalenie ważne. Gdzieś jednak w głowie siedziało mi, że przy starciach może do czegoś dojść, ale z drugiej strony wiele osób zawsze mówi, że jeżeli się nie chce odnieść kontuzji, to zazwyczaj się ją łapie. Wyszedłem więc z założenia, że nie ma możliwości, żeby dostać znowu w nos - chyba, żebym miał dobrą passę - podkreślił były reprezentant Polski.

Wszystko wskazuje jednak na to, że na Cyprze specjalna ochrona na twarz i nos piłkarzowi będzie już potrzebna. Pytanie tylko, czy Mila zdecyduje się na to, aby z niej korzystać. - Chyba jednak wezmę maskę na Cypr, co nie oznacza, że będę w niej grał. Na pewno będą ją miał w zapasie. Wygodniej mi jest jednak grać bez niej. Mam większą swobodę i więcej widzę dzięki temu. W masce ma się jednak ten dyskomfort i będzie mi ona przeszkadzała. Jednak ta pozycją, którą zajmuję i te walory jakie posiadam zobowiązuję, że muszę decydować o chwili, sekundzie. Nie mogę sobie pozwolić, żeby ta maska mi odbierała te ważne sekundy - zaznaczył zawodnik.

Źródło artykułu: