Przed rozpoczęciem fazy grupowej na Celtic Glasgow w rywalizacji z Barceloną, Spartakiem oraz Benfiką nie stawiał niemal nikt. O zespole Neila Lennona najczęściej mówiło się w kontekście... kłopotów finansowych Glasgow Rangers, który zostali zdegradowani ze Scottish Premier League. Victor Wanyama i spółka spisali się jednak znakomicie, wygrywając trzy mecze i gromadząc aż 10 punktów.
- Wywalczyć aż tyle "oczek" i awansować to fantastyczne i epokowe osiągnięcie. Jestem dumny z moich zawodników, oni dokonali cudu! - mówił po końcowym gwizdku Lennon. - Ten sukces znaczy cholernie dużo dla klubu - przede wszystkim dla piłkarzy, ale także dla kibiców, udziałowców i sztabu szkoleniowego - stwierdził menedżer.
Celtowie wyprzedzili w tabeli Benfikę po tym, jak pokonali na własnym terenie 2:1 Spartak Moskwa. - Nie graliśmy najlepiej, ale w drugiej połowie zdołaliśmy przejąć kontrolę nad meczem i zwyciężyliśmy zasłużenie - ocenił szkoleniowiec. Decydująca bramka padła po strzale z rzutu karnego w 82. minucie. Na moment wykonania jedenastki przez Krisa Commonsa Lennon nie mógł spokojnie patrzeć. - Postanowiłem odwrócić się plecami i czekałem tylko na szał radości. Miałem jednak obawy, bo widziałem już kilka zmarnowanych przez nas rzutów karnych. Na szczęście Kris wytrzymał to nerwowo i trafił - relacjonował Lennon.
W walce o ćwierćfinał Szkoci mogą zmierzyć się z Man Utd, Bayernem, Malagą, Borussią, Juventusem, PSG bądź Schalke. - Awans do fazy pucharowej niezmiernie nas cieszy. Spróbujemy dotrzeć jak najdalej się da. Duch w drużynie jest niesamowity, podobnie jak umiejętności piłkarzy. Kogo chciałbym wylosować? Miło byłoby spotkać się z Malagą - zakończył trener.
Decydujący gol dla Celtiku, "ukrywający się" Lennon od 0:38: