Na trybunach niemal komplet publiczności, piękna słoneczna pogoda i przyjazne wzajemne okrzyki kibiców gospodarzy i gości - tak w skrócie można opisać atmosferę w niedzielne popołudnie na stadionie Arki. Dokładnie o 16:45 rozpoczął się mecz 4. kolejki ekstraklasy, które poprowadził sędzia międzynarodowy, pan Grzegorz Gilewski z Warszawy.
Po pierwszym gwizdu arbitra rozpoczęła Arka - gdynianie ubrani tradycyjnie na żółto-niebiesko, Lech na niebiesko- biało. Przez pierwszy okres gry częściej przy piłce był Lech, który prowadził grę na połowie Arki. Pierwszy strzał ostrzegawczy oddali gdynianie, a dokładniej Marcin Wachowicz, który po akcji prawą stroną uderzył z 15 metrów, jednak obok bramki.
W 10. minucie spotkania ciekawym strzałem z półobrotu próbował strzelić na bramkę Arki Semir Stilić, lecz został powstrzymany przez obrońców w żółto-niebieskich barwach. Obie drużyny naprzemiennie starały się atakować bramki rywali. W 22. minucie Przytuła zagrał na lewej stronie piłkę do Wachowicza, który spróbował swoich sił - ten strzał został jednak zatrzymany przez Kotorowskiego.
W 23. minucie nastąpił jeden z kontrataków Lecha, w którym Hernan Regnifo podał do Roberta Lewandowskiego, a ten z bliska, z zimną krwią pokonał Norberta Witkowskiego. Mieliśmy w Gdyni pierwszą bramkę, Lech prowadził 1:0.
Po tej bramce Arka starała się napierać na bramkę Lecha, choć ciągle bezskutecznie - ciągle górą byli obrońcy i bramkarz z Poznania. W 30. minucie akcja Lecha: Stilić próbował dośrodkować z rzutu wolnego, jednak po jego zagraniu piłka przeleciała nad poprzeczką Witkowskiego.
W 33. minucie szybką kontrę zrobiła Arka, z prawej strony dośrodkował piłkę Bartosz Karwan, a najwyżej skoczył do niej Zbigniew Zakrzewski. Popularny Zaki pewnie uderzył głową w stronę bramki, pokonując bramkarza Lecha, Krzysztofa Kotorowskiego. Mecz rozpoczął się od nowa, w Gdyni na zegarze widniał wynik 1:1.
W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy przeważał Lech, chcąc wyraźnie strzelić jeszcze bramkę do szatni. Jeszcze w 34. minucie po rajdzie Rafała Murawskiego Lech mógł objąć prowadzenie, jednak pomocnik Kolejorza strzelił w słupek. Sędzia spotkania zakończył pierwszą połowę w 46. minucie.
Druga odsłona gry rozpoczęła się od natarcia piłkarzy z Poznania, w jednej akcji lekko ucierpiał bramkarz żółto-niebieskich, Norbert Witkowski. W 47. minucie nastąpiła chwilowa przerwa, podczas której do Witkowskiego podbiegł lekarz - na szczęście uraz okazał się niegroźny.
W 57. minucie świetną pozycję do strzału miał Krzysztof Przytuła, ale spod jego nóg wślizgiem wybił Bartosz Bosacki. Przez kilka następnych minut lekką przewagę miała na boisku Arka, a ich starania o kolejną bramkę nie poszły na marne. W 69. minucie gdyńskiego święta po szybkim kontrataku Arki, który był popisem umiejętności i współpracy napastników żółto-niebieskich, padła bramka dająca gdynianom prowadzenie. Marcin Wachowicz zagrał z lewej strony do Zakrzewskiego, a ten, z lekkimi problemami pokonał Kotorowskiego z najbliższej odległości.
Okolice 80. minuty spotkania to okres gry w środku pola, ciągle z niewielką przewagą Arki - gra toczyła się na połowie poznaniaków, którzy ograniczali się jedynie do kontrataków. Trener Franciszek Smuda nerwowo spoglądał na zegarek i wraz z innym trenerem dopingował swoich podopiecznych.
W ostatnich minutach spotkania kilka razy bardzo pewnymi interwencjami popisał się Witkowski, chwytając raz po raz wysokie piłki prosto w ręce, za co był kilkakrotnie nagradzany przez kibiców. W końcówce meczu jeszcze próbę wywiezienia z Gdyni choćby punktu podjął Lewandowski, jednak jego strzał z 91. minuty nie można zaliczyć do najbardziej udanych. W 93. minucie zabrzmiał ostatni gwizdek pana Gilewskiego, a drużyna Arki cieszyła się ze zdobycia trzech punktów z gromiącymi w eliminacjach europejskich pucharów Lechem Poznań.
Spotkanie Lecha z Arką w Gdyni było widowiskiem bardzo niezwykłym. Oprócz bardzo dobrej gry ze strony zarówno gospodarzy jak i gości, z jak najlepszej strony zaprezentowali się kibice. Arka zaskoczyła wielu piłkarskich komentatorów, zdołała wygrać u siebie z faworytem spotkania i umocnić w czołówce tabeli.
Ciekawostką jest, że Zbigniew Zakrzewski, strzelec obu goli dla Arki Gdynia, rozegrał swój setny mecz w ramach ekstraklasy i strzelił w niej jubileuszową, trzydziestą bramkę. Warto też dodać, że Zaki, obok Wachowicza, Andersona Santosa Silvy i Damiana Nawrocika jest graczem, który we wcześniejszych latach swojej kariery zasilał skład Kolejorza.
Arka Gdynia - Lech Poznań 2:1 (1:1)
0:1 - Lewandowski 23'
1:1 - Zakrzewski 33'
2:1 - Zakrzewski 69'
Składy:
Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Kowalski, Karwan, Przytuła, Ulanowski, Ława (78' Pietroń), Wachowicz (86' Nawrocik), Zakrzewski.
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez (73' Reiss), Injac (46' Peszko), Murawski, Bandrowski, Stilić, Regnifo, Lewandowski.
Żółte kartki: Zakrzewski, Nawrocik (Arka).
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Warszawa).
Widzów: 11000.