Zagrali jak za dawnych lat - relacja z meczu gwiazd Górnik Zabrze - Legia Warszawa

W słoneczne sobotnie popołudnie drużyny old bojów Górnika Zabrze i Legii Warszawa wybiegli na murawę stadionu przy ulicy Roosevelta, aby jak za dawnych, najlepszych w historii obu klubów lat walczyć na boisku o zwycięstwo i wyższość nad odwiecznym rywalem. Spotkanie to z trybun oglądała śmietanka polskiego futbolu i Górnika Zabrze.

Na trybunach można było dostrzec prezesa spółki Ekstraklasa S.A. - Andrzeja Rusko, prezesa i wiceprezesa Allianz Polska - Pawła Dangela i Michaela Muellera czy prezydent Zabrza - Małgorzatę Mańkę - Szulik. Spotkanie z poziomu trybun oglądali także byli świetni zawodnicy Górnika m.in. Jan Banaś.

W sobotnie popołudnie Zabrze było prawdziwym gwiazdozbiorem. Największe gwiazdy w historii Górnika i warszawskiej Legii rozegrali mecz piłkarski w ramach obchodów 60-lecia utytułowanego klubu z Zabrza. A na murawie było co oglądać... W barwach Górnika jak przed laty wystąpili Stanisław Oślizło, Marek Kostrzewa, Władysław Szyryński, Dariusz Koseła, Ryszard Cyroń, Jan Gomola, Artur Płatek, Henryk Bałuszyński, Krzysztof Bukalski, Jan Urban czy największa gwiazda lat świetności Górnika Zygfryd Szołtysik.

Nie mniej imponujący był skład Legii na to spotkanie. W bramce jak przed laty Maciej Szczęsny. W polu grali Radosław Michalski, Piotr Mosór, Marek Jóźwiak, Grzegorz Lewandowski, Leszek Pisz, Cezary Kucharski, Jerzy Podbrożny czy Tomasz Wieszczycki. Drużynę warszawską poprowadził jeden z najlepszych piłkarzy warszawian w historii - Lucjan Brychczy, który pierwotnie miał także wystąpić na boisku.

- Niestety nie mogę zagrać, bo przydarzyła mi się bardzo przykra kontuzja i w moim wieku lepiej nie ryzykować pogłębienia się urazu. Jestem jednak szczęśliwy, że mogę tutaj być, spotkać się z dawnymi przyjaciółmi z boiska. To naprawdę fantastyczne przeżycie - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl szkoleniowiec Legia Champions.

Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy. W 9. minucie Jan Urban zagrał ze skrzydła do Zygfryda Szołtysika, a ten popisał się wspaniałym uderzeniem sprzed linii pola karnego. Na szczęście dla legionistów bramki strzegł Maciej Szczęsny i piękną paradą wyekspediował piłkę na rzut rożny. Kilka minut później oko w oko ze Szczęsny stanął Urban, ale próba przelobowania golkipera warszawian spełzła na niczym, bowiem pika wylądowała minimalnie za poprzeczką bramki gości.

W 15. minucie było już 0:1 dla Legia Champions. Leszek Pisz znalazł się 20. metrów od bramki strzeżonej przez Piotra Czopa i słynący ze świetnego uderzenia pomocnik Legii strzałem w okienko pokonał bramkarza Górnika. W 18. minucie boisko w burzy oklasków opuścił niespełna 66-letni dziś Szołtysik, którego zmienił Dariusz Koseła. - Już nie te lata i nie ta kondycja, ale to wspaniałe uczucie gdy po tak wielu latach wybiega się na murawę stadionu na którym święciło się największe sukcesy w karierze – mówił SportoweFakty.pl Szołtysik, który dla Górnika zdobył łącznie 124 bramki, w tym 91 w ekstraklasie.

Największym pechowcem sobotniego spotkania był Ryszard Cyroń. Były świetny pomocnik Górnika musiał po 15 minutach opuścić boisko, ze względu na kontuzję: - W jednym z pojedynków skręciłem nogę. To chyba nic poważnego, ale wole tego nie bagatelizować. Strasznie szkoda, że nie mogłem zagrać dłużej. Przejechałem 1000 kilometrów żeby móc zagrać w tym meczu, a wytrzymałem tylko kwadrans - mówił smutnym głosem Cyroń.

Brak Cyronia w składzie nie zadziałał jednak na minus gry zabrzan. W 25. minucie spotkania było już 1:1. Dobrą akcję prawym skrzydłem przeprowadził Bogdan Gunia, który był faulowany w polu karnym warszawian przez Marka Jóźwiaka. Do piłki podszedł doktor Józef Kurzeja, który zajmował się zawodnikami Górnika za lat jego świetności i silnym strzałem w prawy róg pokonał bramkarza Legii Macieja Szczęsnego, który przed meczem mówił: - Zabawa zabawą, ale mecz trzeba wygrać. Ja dzisiaj w Zabrzu bramki nie puszczę.

W 32. minucie minimalnie obok słupka uderzał Dariusz Koseła, a trzy minuty później aktywny Jan Urban próbował kąśliwym strzałem pokonać bramkarza legionistów. Jednak Szczęsny i tym razem w starciu z trenerem Legii był górą. Następnie na bieżni stadionu Górnika doszło do nie lada kontrowersji. Spiker spotkania - Robert Walczak informował, że zawodnicy zagrają dwa razy po 30 minut. Jednak duch walki old bojów obu drużyn był tak wielki, że połowę wydłużono do 40. minut, a zakomunikował to spikerowi legendarny obrońca Górnika – Stanisław Oślizło, jedyny dotychczas polski zawodnik, który zdobył bramkę w finale europejskich pucharów.

W drugiej połowie na boisku pojawił się jeden z najlepszych bramkarzy Górnika w historii Eugeniusz Cebrat i już w ciągu pierwszych piętnastu minut przebywania na boisku 4-krotnie uratował Górnika wspaniałymi jak przed laty paradami od straty gola. W 63. minucie po raz kolejny przed wyśmienitą okazją stanął Jan Urban, ale po raz kolejny kunszt pokazał Maciej Szczęsny. Trzy minuty później groźny strzał Cezarego Kucharskiego obronił Eugeniusz Cebrat.

W 67. minucie widowiskową, aczkolwiek niecelną przewrotką popisał się Krzysztof Kołaczyk. Strzał był przedniej jakości, ale piłka minęła o centymetry bramkę Legii. Piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane okazje się mszczą miało swoje potwierdzenie kilkadziesiąt sekund później, bowiem świetnym rajdem popisał się Kucharski i płaskim strzałem w prawy róg bramki pokonał bramkarza Górnika. W 72. minucie dobrą akcję przeprowadzili Jerzy Podbrożny z Cezarym Kucharskim, ale tym razem na posterunku był Eugeniusz Cebrat.

W 77. minucie spotkania na boisku pojawił się owacyjnie witany legendarny bramkarz Górnika - 67-letni dziś Jan Gomola, który kilka minut później pokazał, że gra nogami wychodzi mu prawie tak samo dobrze jak za lat świetności. - Wiek daje się we znaki i sprawność już nie ta, ale to jednak wspaniała sprawa wyjść po latach na murawę stadionu klubu, który jest tak bliski sercu - powiedział SportoweFakty.pl Gomola. Minutę przed końcem spotkania okazję miał po raz kolejny Urban, ale Maciej Szczęsny pokazał, że potrafi bronić jak za starych, dobrych lat gdy zdobywał z Legią mistrzowski tytuł.

Po meczu niepocieszony był Jan Urban: - To fantastyczne uczucie móc po latach zagrać w koszulce Górnika Zabrze, klubu, który zawsze będzie miał w moim sercu szczególne miejsce. Bardzo chciałem dzisiaj strzelić bramkę Maćkowi Szczęsnemu, ale był dzisiaj w świetnej formie. Ale cieszę się, że mogłem tu być. Mam nadzieję, że jutro pierwsze drużyny stworzą tak samo dobre, a nawet lepsze widowisko jak my dzisiaj - zakończył szkoleniowiec Legii, który w 10. meczach z wojskowymi zdobył dziewięć bramek. Do tej dziesiątej we wczorajszym meczu brakowało naprawdę niewiele, ale mimo to wszyscy piłkarze opuszczali boisko z uśmiechami na twarzach, bo wiedzieli, że zagrali jak za starych, dobrych lat...

Górnika Zabrze Star - Legia Champions 1:2 (1:1)

0:1 - Pisz 15'

1:1 - Kurzeja (k.) 25'

1:2 - Kucharski 67'

Górnik Zabrze: Jan Gomola, Eugeniusz Cebrat, Piotr Czop - Bogdan Gunia, Marian Wasilewski, Marek Kostrzewa, Zygfryd Szołtysik, Józef Kurzeja, Jan Urban, Dariusz Koseła, Ryszard Cyroń, Krzysztof Kołaczyk, Krzysztof Bukalski, Kamil Kanclerz, Grzegorz Dziuk, Joachim Hutka, Artur Płatek, Henryk Bałuszyński, Władysław Szaryński, Hernyk Zimkowski, Zygmunt Bindek, Sławomir Kapciński, Grzegorz Bartoń, Marek Piotrowicz.

Trener: Stanisław Oślizło.

Legia Champions: Maciej Szczęsny - Radosław Michalski, Piotr Mosór, Marek Jóźwiak, Grzegorz Lewandowski, Leszek Pisz, Cezary Kucharski, Jerzy Podbrożny, Tomasz Wieszczycki, Jacek Cyzio, Jacek Kacprzak, Roman Mączka, Ismail Coskun.

Trener: Lucjan Brychczy.

Widzów: 2500

Źródło artykułu: