Pogoń nie pokazała w poniedziałek wielkiego futbolu, mimo tego odniosła zasłużone zwycięstwo. Przed przerwą objęła prowadzenie, a Dusan Pernis długimi fragmentami po prostu nudził się między słupkami swojej bramki. Schody dla szczecinian zaczęły się w drugiej połowie, gdy piłkarze Ruchu stanęli przed szansami na wyrównanie.
- Chorzowianie trochę zepchnęli nas do defensywy, ale przetrzymaliśmy ten okres naporu. Rywale praktycznie nie stworzyli sobie sytuacji podbramkowych z gry. Czyściliśmy każde dośrodkowanie z bocznych sektorów. Realne zagrożenie przyszło po stałym fragmencie. Konkretnie z rzutu wolnego, po którym najpierw uratowała nas poprzeczka, a następnie przy dobitce Dusan - przypomniał Maciej Dąbrowski.
Gra duetu stoperów, który współtworzył Dąbrowski, zasłużyła na ciepłe słowa. Partnerem byłego defensora Olimpii Grudziądz był Emil Noll, który w dotychczasowych meczach bieżącego sezonu wystrzega się błędów. - Często się kontaktowaliśmy, jeden asekurował drugiego i naprawdę dało to fajny efekt. Powstrzymaliśmy Arka Piecha, choć trzeba pamiętać, że Arek wraca po kontuzji i nie doszedł jeszcze do pełnej formy. To drugie nasze spotkanie z rzędu na zero z tyłu i było nam ono potrzebne. Wcześniej traciliśmy bramki po błędach indywidualnych. Popracowaliśmy nad ich wyeliminowaniem i praktycznie przestały się powtarzać - radował się defensor.
Szczecinian czeka prawdopodobnie spokojna zima, co jeszcze niedawno stało pod znakiem zapytania. Dopiero ostatnie zwycięstwa z GKS-em Bełchatów i Ruchem pozwoliły jej wyskoczyć z dolnych rejonów tabeli, w które runęła po trzech porażkach. - Nie wpadliśmy wówczas w żaden kryzys. Fakt, że przydarzyły się dwa czy trzy słabsze spotkania, ale nie przesadzajmy. Grunt, że pokazaliśmy po nich charakter i podnieśliśmy się. Każdy skok w tabeli cieszy. Oddalamy się od strefy spadkowej i jedziemy do Zabrza, aby jeszcze poprawić sytuację.