- Na razie jestem w Gdyni i to tylko gdybanie czy gdzieś odejdę. Gram dla Arki - przyznaje Szwoch, o którym głośno zrobiło się po mistrzostwach Polski juniorów starszych. Młodzi arkowcy zdobyli mistrzostwo Polski, a Mateusz Szwoch był najjaśniejszą postacią drużyny Roberta Wilczyńskiego.
Dziś gra w Arce, na koncie ma sześć asyst, jedną bramkę i na razie nie zamierza się z Gdyni ruszać. A jeśli pojawiłaby się oferta z ekstraklasy? - Na ten moment zostaję w Arce. Zobaczymy co będzie dalej - powiedział. - Gra w Arce i reprezentacji młodzieżowej jest dużą promocją. Mecze reprezentacji oglądają zagraniczni przedstawiciele. Nasze ligowe mecze często pokazuje telewizja. Dużo ludzi je ogląda i to też jest szansa na promocję.
Szwoch przyznaje, że nie jest zadowolony ze swoich indywidualnych osiągnięć w tym sezonie. Wie, że mogło być lepiej. - Życzyłbym sobie więcej bramek, a i asystami bym nie pogardził. Nie jest to też zły wynik, ale nie czuję jakieś wielkiej satysfakcji - mówi młody piłkarz, który jest jednym z czterech młodzieżowców regularnie grającym w pierwszej "11" Arki.
- Jest nas czterech, a kolejni są w kadrze meczowej. Na pewno każdy z nas otrzyma szansę gry, gdy tylko dobrze pokaże się na treningu. Uważam, że wielu młodych zawodników jest w stanie wiele dać tej drużynie. Mogą być siłą Arki i wykorzystać swój czas - stwierdza pomocnik żółto-niebieskich.
19-latek wyrasta na ważne ogniwo Arki Gdynia. Ostatnio grał jednak gorzej. Z czego to wynikało? - Na początku sezonu dobrze się czułem. Potem wkradło się lekkie zmęczenie, ale szybko przeszło. Będę starał się grać coraz lepiej i walczyć w każdym meczu. Na pewno nie jest to związane z presją, bo w tym sezonie nie ma jakiegoś większego ciśnienia. Większa presja była w poprzednim - stwierdza Szwoch.
Czy to jest czas młodzieży w Arce? - Otworzyła się przed nami może nie życiowa okazja, ale szansa na lepszy start. Możemy pokazać się w polskiej piłce. Chcemy wykorzystać co dał nam los i zaistnieć w poważnym futbolu - zauważa 19-letni zawodnik gdyńskiej drużyny.
Szwoch i w życiu, i na boisku emanuje spokojem. Emocje tak łatwo mu się nie udzielają. - Nie byłem tym piłkarzem, który jako pierwszy pędził z pretensjami do sędziego. Sędzia był jak był, ale to nie jego wina, że nie wygraliśmy. Mieliśmy swoje okazje i powinniśmy je wykorzystać. Nie powinniśmy w taki sposób stracić bramki. W końcu też musimy unikać prostych błędów i głupich kartek - wspomina mecz z Olimpią Grudziądz.
Spokojny i wyważony w wypowiedziach 19-latek wyjaśnia skąd wahania formy Arki. - Dobrze rozpoczęliśmy sezon, ale potem był niefortunny mecz w Stróżach, gdzie straciliśmy zwycięstwo. Potem pechowa porażka z Cracovią no i wpadliśmy w lekki dołek. Mieliśmy wahania formy. Szkoda punktów i straconych bramek.