Mateusz Dębowicz: Twój debiut na Oleskiej wypadł bardzo dobrze, byłeś dzisiaj najaktywniejszym piłkarzem Odry. Nie udało ci się zdobyć bramki, ale i tak kibice nagrodzili Cię gromkim brawami.
Charles Nwaogu Uchenna: Cieszę się z tego. Bardzo chciałem dzisiaj strzelić bramkę, ale nie miałem szczęścia. Najważniejsze jest jednak to, że zespół wygrał i mamy 3 punkty i to ma dla mnie największą wartość. Dlatego nie ma znaczenia czy trafiłem do siatki czy nie.
Trener Prawda powiedział, że zagraliście dzisiaj najbrzydsze spotkanie w sezonie. Zgodzisz się z nim?
- Myślę, że tak właśnie było (śmiech). Lepiej wyglądało to w meczach towarzyskich, ale to liga, a nie takie spotkanie.
W sumie nie miałeś żadnej szansy bramkowej. Z czego to wynikało? To efekt braku zgrania z kolegami?
- Zagrałem z nimi dopiero dwa mecze i muszę ich trochę lepiej poznać. Czas będzie działał na naszą korzyść. Na pewno im dłużej będziemy grać razem będzie to wyglądało coraz lepiej.
Na pewno nie unikniesz porównań z Ugo, który dał Odrze wiele bramek. Sam również jesteś Nigeryjczykiem. Odczuwasz jakaś presję z tego powodu?
- Nie zwracam na to uwagi. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby mój zespół grał dobrze i wygrywał, trzy punkty są ważne, a nie to czy strzelę czy nie. Oczywiście moim obowiązkiem jest zdobywanie bramek. Jestem tego pewny, że jeżeli będę miał dobrą okazję to na pewno ją wykorzystam. Ale jeżeli mi się nie uda, ale zrobi to kolega z drużyny to też będzie dobrze, bo trzy punkty są najważniejsze. O to chodzi w grze zespołowej.
Grałeś dzisiaj jako najbardziej wysunięty, osamotniony napastnik. Odpowiada ci taka pozycja czy wolisz grać z drugim atakującym obok.
- Lubię grać tak jest teraz. Ustawienie z dodatkowym napastnikiem również mi odpowiada, ale trener zdecydował się na taki system, więc gramy tak jak od nas oczekuje. Nie ma co tego zmieniać. Dzisiaj wygraliśmy, więc widać, że to jest dla nas najlepsze.
Grając w Zniczu w zeszłym sezonie zdobyłeś zaledwie dwie bramki. Z czego to wynikało?
- Grałem tylko "ogony" i to najczęściej w tych najcięższych meczach, gdzie o bramki było o wiele trudniej. Np. w meczu z Arką wszedłem na końcówkę, przegrywaliśmy, ale na szczęście udało nam się w ostatniej minucie zdobyć bramkę. Zagrałem bardzo dobrze i miałem nadzieję, że w kolejnych meczach dostanę szansę od pierwszych minut, szczególnie że Lewandowski miał pauzować za kartki. Ale i tak siedziałem na ławce. W ten sposób na pewno nie będę się rozwijał i poprawiał dorobku! Miałem telefon z opinią, że nie umiem skakać. W takich sytuacjach mogę zapytać jak mam skakać jak siedzę na ławce? Dzisiaj wszyscy widzieli jak walczyłem w powietrzu i ile piłek wygrałem. Jak nie grasz to nie możesz tego pokazać i nikt cię nie zauważy. Często dlatego, że jesteś czarny ludzie chcą cię zdołować i sprawić, że czujesz się niepotrzebny. Wiele razy chciałem wracać do domu, ale mój opiekun mówił mi: "to jest Polska, nie możesz tego brać do siebie, a wszystko będzie dobrze".
Rasizm jest aż tak dużym problemem w Polsce?
- Tak, te poglądy są bardzo rozpowszechnione. Przy wielu okazjach miałem okazję przekonać się o tym na własnej skórze.
Jesteś w Polsce od kiedy miałeś 15 lat. Miałeś jeszcze inne problemy?
- Tak, sporo ich było, np. w Wiśle, ale nie chcę o tym mówić.
A jak czujesz się teraz w Odrze?
- Jak w domu. Jest tutaj bardzo dobra atmosfera, podobnie jak w Pruszkowie. Fani są wspaniali, jedni z lepszych jakich miałem w trakcie kariery.
Znicz znajduje się w o wiele lepszej sytuacji finansowej niż Odra, do której przyszedłeś. Nie martwisz się o to?
- Nie mogę o tym mówić, to nie jest moja rola. Moim zadaniem jest strzelać bramki i przyczyniać się do zwycięstw zespołu.
Widać, że wszyscy bardzo cieszycie się z tego zwycięstwa. Myślisz, że to będzie ten dodatkowy zastrzyk energii przed kolejnymi meczami?
- Oczywiście, że tak. Wierzę, że w Płocku wygramy. Jeżeli nie, to powinniśmy się postarać przynajmniej o remis. Punkt zawsze jest punktem. Nie możemy tam przegrać.