Zagadka z Konwiktorskiej

Polonia Warszawa ligowy rozgrywki rozpoczęła znakomicie i po czterech kolejkach zajmuje miejsce w czołówce, wciąż jednak tak naprawdę nie wiadomo, na co stać w tym sezonie ekipę Czarnych Koszul.

W tym artykule dowiesz się o:

Co roku zdarzają się historie bliźniacze, w których rewelacje pierwszych kolejek z meczu na mecz zsuwają się po równi pochyłej, w maju kończąc mistrzowski wyścig w dolnej części tabeli. Są też jednak niespodziewani wojownicy, którzy sensacyjną formę utrzymują do samego finiszu i walczą z możnymi ligi o najwyższe laury. Tego, którą ścieżką podąży ekipa z Konwiktorskiej zmierzyć nie sposób, w tej chwili zdecydowanie więcej przemawia jednak za rozwiązaniem korzystnym dla sympatyków stołecznej jedenastki.

Polonia sezon rozpoczęła nie tylko skuteczne, od wywalczenia siedmiu punktów w czterech meczach, ale przede wszystkim efektownie, wyższą boiskową klasę w całej lidze na starcie rozgrywek pokazał jedynie Górnik Zabrze. Czarne Koszule zwyciężały i w Gdańsku, i w Krakowie, przy Konwiktorskiej z Lechem drużynie Piotra Stokowca zabrakło odrobiny szczęścia i krzty skuteczności, a w miniony weekend z zasłużonego zwycięstwa nad Jagiellonią ograbił warszawiaków sędzia Robert Małek.

- Wiedziałem, że to będzie trudny mecz. Punkt wywalczyliśmy, a czy gdzieś ktoś nam tam zabrał dwa... Ja przyczyn szukam przede wszystkim u siebie i w swoim zespole - nie krył po końcowym gwizdku w rozmowie ze SportoweFakty.pl Stokowiec. Szkoleniowiec Czarnych Koszul zwracał uwagę na zmiany, do których z konieczności doszło w składzie przed meczem oraz to, że jego podopieczni kompletnie przespali pierwszą połowę, co im się w tym sezonie jeszcze nie zdarzyło.

Na tle białostoczan Poloniści zaprezentowali się jednak jako zespół dojrzalszy i - przede wszystkim - mający znacznie większe możliwości, głównie w ofensywie. Gospodarze po przerwie zdominowali rywali, choć na ławce zabrakło zawieszonego Stokowca, a z powodu kontuzji nie zagrali Tomasz Hołota, Jacek Kiełb, Aleksandar Todorovski i Adam Kokoszka. Trzej z nich to przecież nominalni gracze pierwszego składu.

Poloniści - na czele z Pawłem Wszołkiem - imponują tej jesieni wysoką formą
Poloniści - na czele z Pawłem Wszołkiem - imponują tej jesieni wysoką formą

O to, czy mecz z Jagiellonią zbliżył nas do poznania odpowiedzi na pytanie o realną siłę stołecznej drużyny zapytaliśmy Marcina Baszczyńskiego. - Wyniki pokazują, że jest to jeszcze sinusoida - przyznaje lider stołecznej defensywy. - Cały czas się zgrywamy, cały czas potrzebujemy treningów i meczów, żeby to wyglądało lepiej. Za nami przerwa na kadrę i staraliśmy się te dwa tygodnie wykorzystać. Było dużo pracy - podsumowuje doświadczony obrońca.

Czas ewidentnie pracuje więc na korzyść zespołu z Konwiktorskiej i patrząc z tej perspektywy paradoksalnie z kolejki na kolejkę powinno być jeszcze lepiej. Już w piątek siłę ekipy z Konwiktorskiej w meczu derbowym sprawdzi Legia, a tydzień później do stolicy zawita inna rewelacja pierwszych kolejek - Widzew. Październik Polonia otworzy wyjazdem do Wrocławia i wówczas - przed następną przerwą na kadrę - będziemy mogli ze znacznie większą pewnością powiedzieć, czy Czarne Koszule są meteorytem, czy wschodzącą siłą ligi. Wiele wskazuje na opcję drugą.

Komentarze (0)