Po oficjalnym ogłoszeniu degradacji Korony Kielce do I ligi wiadomo było, że Marcin Kuś opuści swój zespół. Najpierw zainteresowanie defensorem wyraziła Legia Warszawa, która proponowała 350 tys. euro. Korona tą ofertę zdecydowanie odrzuciła i czekała aż chętny do wykupienia 27-letniego piłkarza wyłoży zapisane w kontrakcie 600 tys. euro. Niby zainteresowany Kusiem był Lech Poznań, niby zespoły z Bundesligi, angielskiej Championship a nawet Premiership. Jedyną konkretną ofertę złożyli jednak tylko Turcy ze Stambułu, którzy po okazaniu bankowych gwarancji pozyskali w swoje szeregi reprezentanta Polski.
Istanbul Buyuksehir Belediyespor to dwunasty zespół poprzedniego sezonu tureckiej Superligi. Największymi gwiazdami drużyny IBB są reprezentanci swoich krajów: Turek Okan Buruk, Namibijczyk Razundara Tjikuzu oraz właśnie Kuś. Były zawodnik Queens Park Rangers i Torpedo Moskwa nad Bosforem przebywa od miesiąca. Defensor urodzony w Warszawie nie kryje radości z okazji zmiany pracodawcy.
- Od kilku tygodni jestem zawodnikiem Istambul BB i bardzo się z tego cieszę. Na początku były pewne problemy z gwarancjami bankowymi i lekko obawiałem się o ten transfer, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wszystkie dokumenty zostały podpisane i teraz moim celem jest jak najlepsza gra w Turcji. Nie udało się w Anglii, nie najlepiej poszło w Rosji, ale do trzech razy sztuka - zawadiacko stwierdza Kuś.
Grający w Stambule z numerem 23. piłkarz podpisał z Turkami trzyletnią umowę. Jak sam przyznaje, rozmowy na temat kontraktu rozpoczęły się od ustalania klauzuli odstępnego, co w Turcji jest niemal tradycją. Sam piłkarz nie chce zdradzić kwoty, jaka została wpisana w jego umowę, jednak z naszych informacji wynika, że jest to ok. 2 mln euro. - Kontrakt podpisałem na trzy lata. W umowie mam oczywiście klauzulę odstępnego, bo tutaj to chyba tradycja. Od wpisania klauzuli rozpoczyna się rozmowa o kontrakcie. Z tego, co wiem i Piotrek Dziewicki i Jarek Bieniuk też mają klauzule. Kwoty oczywiście nie zdradzę. Wie o niej menedżer, ja i działacze - ucina.
Sześciokrotny reprezentant Polski, który w kadrze debiutował za kadencji trenera Zbigniewa Bońka przyznaje, że różnica między treningami w Koronie i Stambule jest widoczna. Sztab szkoleniowy podczas obozu w Rivie stawia na częstotliwość zajęć a nie ich długość. Większość ćwiczeń wykonywana jest z piłką, co dla zawodników jest zarówno ważne jak i przyjemne.
- Trenuję z zespołem, poznałem wszystkich chłopaków, trenerów. Teraz jestem na obozie w miejscowości Riva, a niedługo zaczynają się ligowe rozgrywki. Treningi są krótsze, ale bardziej intensywne. Trzeba się nieźle napocić. Jest też bardzo dużo gierek. Prawie cały czas mamy przy nodze piłkę. Wiadomo, że dla piłkarza to przyjemne od biegania, szczególnie, że w zespole jest wielu technicznych piłkarzy. Zresztą od biegania to są maratończycy na olimpiadzie - śmieje się wychowanek warszawskiej Polonii.
Trener zespołu, Abdullah Avci Kusia widzi na prawej obronie swojego zespołu. Na takiej pozycji piłkarz występował też w sparingach. Natomiast Avci Kusia testował też na środku obrony, co może świadczyć o tym, jak wiele może zależeć w defensywie IBB od postawy polskiego obrońcy. Mający za sobą 1,5 roku gry w Koronie zawodnik przyznaje jednak, że jego najważniejszym celem jest grać, a na jakiej pozycji - to sprawa drugorzędna. - W sparingach, które rozegrałem, występowałem na prawej stronie. Natomiast w kilku treningach grywałem jako środkowy obrońca, więc ciężko odgadnąć intencje trenera. Rywalizacja w zespole jest duża, na mojej pozycji jest łącznie ze mną trzech zawodników. Ale oni mogą grać też w pomocy. Dlatego czy będę grać na prawej, czy w środku obrony nie ma większego znaczenia - zapewnia.
Piłkarz nie chce zdradzić też, z jakich klubów miał oferty. Wykręca się tym, że być może w przyszłości te kluby będą chciałby go jeszcze pozyskać i nie chce palić za sobą mostów. - Nie chciałbym zdradzać nazw klubów, bo niewykluczone, że w przyszłości te oferty zostaną ponowione. Temat skończony, bo jestem piłkarzem Istambul BB - kończy Kuś.