Beniaminek wygrywa w strugach deszczu - relacja z meczu Arka - Górnik

Mecz w Gdyni był spotkaniem drużyn, które bardzo chciały odrobić zgubione podczas pierwszej kolejki punkty. Z potyczki beniaminka ligi z czternastokrotnym mistrzem Polski zwycięsko wyszła mniej utytułowana drużyna z Pomorza.

Spotkanie Arki Gdynia z Górnikiem Zabrze zapowiadało się bardzo ciekawie, bowiem historia nauczyła kibiców, że mecze tych obu drużyn niemal zawsze cechowały się ponadprzeciętną grą i walecznością obu zespołów.

O godzinie 20 na stadion GOSiR przy ulicy Olimpijskiej wybiegli zawodnicy - gdynianie tradycyjnie na żółto-niebiesko, zabrzanie na czerwono-biało. W początkowej fazie gry widać było nerwowość obydwu drużyn, akcje były szarpane. W pierwszych minutach spotkania strzały ostrzegawcze w kierunku bramek swoich rywali oddali najpierw Marco Bajić, następnie po przeciwnej stronie Dariusz Ulanowski.

W 6. minucie meczu kontratak próbował wyprowadzić Marcin Wachowicz, jednak jego akcję zatrzymał jeden z obrońców Górnika. Po dwóch minutach groźnie było pod bramką Arki, jednak dośrodkowanie Piotra Madejskiego szczęśliwie wybił z pola karnego Michał Łabędzki. Już w 9. minucie pierwszą żółtą kartką ukarany został gracz z Zabrza, Michał Pazdan. W 11. minucie spotkania groźnym uderzeniem z rzutu wolnego na bramkę Sebastiana Nowaka popisał się Krzysztof Przytuła, lecz tym razem lepszy był golkiper gości.

Pierwszy kwadrans był okresem gry głównie w środku pola; nieznacznie inicjatywę przejął Górnik, co chwila próbując atakować bramkę Arki. W 19. minucie zabrzańscy obrońcy zatrzymali wślizgiem Zbigniewa Zakrzewskiego, który był na dogodnej pozycji do strzelenia bramki. Chwilę później Górnik chciał odpłacić się strzałem, jednak uderzenie Tomasza Zahorskiego było zupełnie niecelne. W 23. minucie kolejną żółtą kartką ukarany został znów gracz śląskiej drużyny, tym razem obrońca Adam Danch. Po faulu Dancha mocnym strzałem ze stałego fragmentu gry chciał zaskoczyć bramkarza Bartosz Karwan, jednak piłka poleciała minimalnie nad bramką.

W 25. minucie meczu Tomasz Hajto w charakterystyczny dla siebie brutalny sposób zatrzymał Bartosza Ławę, za co otrzymał od arbitra żółty kartonik. Przez następne pięć minut żadna z drużyn nie mogła stworzyć sobie dogodnych sytuacji, jedyną okazję miał tylko Wachowicz, jednak jego strzał był zbyt słaby, żeby zaskoczyć Nowaka. Od 32. minuty Arka zaczyna napierać w stronę bramki Górnika, obrońcy z Zabrza robią co mogą, by powstrzymać żółto-niebieskich. Wreszcie w 39. minucie Michałowi Płotce udało się dokładnie podać do Wachowicza, który strzałem z około 16 metrów pokonał bramkarza przyjezdnych.

Już minutę po golu napastnika Arki jeden z obrońców Górnika sfaulował go w polu karnym. Sędzia Piotr Wasielewski z Kalisza nie miał wątpliwości - za to zagranie musiał podyktować rzut karny. Niestety kapitan Arki, Bartosz Ława, strzelił zbyt lekko - bramkarz Górnika z łatwością obronił strzał. Pod koniec pierwszej połowy pod bramką gdyńskich graczy szarżował Jerzy Brzęczek, jednak na nic zdały się jego starania. W ostatniej akcji przed ostatnim w tej części gry gwizdkiem sędziego wyśmienitą okazję strzelecką zmarnował Zakrzewski, który po błędzie obrońcy przestrzelił z bliskiej odległości.

Na początku drugiej odsłony gry znów aktywniejsi byli Zabrzanie, jednak w żaden sposób nie potrafili przejść obrońców Arki i dostać się w jej pole karne. Kolejne minuty należały do Gdynian. Najpierw w 51. minucie świetnym, acz powstrzymanym rajdem popisał się Wachowicz. Minutę później kibice ujrzeli groźną wymianę podań Ławy i Zakrzewskiego, jednak ostatecznie znów górą byli gracze Górnika.

W ciągu kilku minut urosła widocznie przewaga Arki. Gracze Górnika robią co mogą, jednak są bardzo nieskuteczni. W 56. minucie Bonin chciał zagrać prostopadle do Papeckysa, jednak obaj panowie zupełnie nie zrozumieli się podczas tej akcji. W 60. minucie trener Ryszard Wieczorek dokonał podwójnej zmiany: w miejsce Bajicia wprowadził Dariusza Kołodzieja, a w miejsce Bonina Piotra Malinowskiego. Po dwóch minutach nastąpiła zmiana również w Arce - za zmęczonego Karwana wszedł Damian Nawrocik.

W 64. minucie po przepychance Wachowicza z Kołodziejem bliski szczęścia był napastnik gdyńskiej Arki, jednak przestrzelił on zza pola karnego. Minutę później Górnik oddał swój pierwszy od kilkunastu minut strzał, niestety Pitra tym zbyt lekkim uderzeniem nie mógł zaskoczyć Norberta Witkowskiego. Tymczasem w Gdyni rozpętała się prawdziwa ulewa, graczom ciężko było utrzymywać się przy piłce, która ślizgała się i często grzęzła w murawie. Arka broni powolne i nieskładne kontrataki Górnika.

W 70. minucie Płotka dośrodkował z lewej strony do Wachowicza, jednak piłka po uderzeniu głową mija bramkę. Po chwili kolejne groźne ataki arki - tym razem Ławę powstrzymał bramkarz zabrzan, Sebastian Nowak. W 73. minucie nastąpiła ostatnia zmiana w Górniku - za Zahorskiego wszedł Marcin Wodecki. Od 78. minuty zawodnicy obu drużyn grali bardzo ostro, w tej samej minucie Brzęczek nie wykorzystał dobrej sytuacji dla Górnika.

W 80. minucie po fatalnym strzale Kołodzieja z rzutu wolnego w drużynie Arki Bartosza Ławę zmienił Przemysław Trytko. W 82. minucie gdynianie szybko wznowili grę po faulu, Wachowicz dograł piłkę do Nawrocika, który chciał zaskoczyć wysuniętego Nowaka lobem, jednak jego zagranie było za słabe. W następnych dwóch minutach nastąpiły nieliczne w tym spotkaniu ataki Górnika. Papeckys zagrał do Kołodzieja, którego strzał zatrzymali jednak obrońcy z Gdyni.

W 86. minucie meczu z ostatniej zmiany skorzystał Czesław Michniewicz, zmieniając nagrodzonego owacjami Wachowicza na Grzegorza Nicińskiego. Chwilę później kolejny kardynalny błąd Nowaka mógł wykorzystać Zakrzewski, jednak bramkarz Górnika miał w tej sytuacji więcej szczęścia niż rozumu. W końcówce nastąpiło jeszcze kilka ataków ze strony obu drużyn, zabrzanie za wszelką cenę starali się doprowadzić do remisu. Jednak po czterech doliczonych minutach kibice usłyszeli ostatni gwizdek sędziego, który oznaczał pierwsze w tym sezonie zwycięstwo ligowego beniaminka z Pomorza.

Arka była w tym spotkaniu zespołem zdecydowanie lepszym, wyraźniejszym. Piłkarze z Gdyni pokazali bardzo ładną, techniczną piłkę na wysokim poziomie. Zawodnicy gospodarzy wyraźnie się starali, walczyli o każdą piłkę. Górnik, zapowiadający przed sezonem walkę o wysoką pozycję na koniec ligi, wypadł w meczu na Olimpijskiej mizernie. Wielkie nazwiska obecnych i byłych reprezentantów kraju i tym razem nie zdołały wywieźć zwycięstwa, a ilość akcji podbramkowych Górnika była po prostu niewielka. Żółto-niebiescy zasłużenie wygrali to spotkanie jedną bramką, choć gdyby nie zły strzał Ławy z rzutu karnego i wiele nie wykorzystanych sytuacji, różnica bramek mogła być większa.

Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:0 (1:0)

1:0 - Wachowicz 39'

Składy:

Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Płotka, Łabędzki, Karwan (62' Nawrocik), Przytuła, Ulanowski, Ława (80' Trykto), Wachowicz (86' Niciński), Zakrzwski.

Górnik Zabrze: Nowak - Pazdan, Hajto, Danch, Papecks, Bonin (60' Malinowski), Bajić (60' Kołodziej), Brzęczek, Madejski, Pitry, Zahorski (73' Wodecki).

Żółte kartki: Pazdan, Danch, Hajto (Górnik).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: ok. 8000.

Najlepszy piłkarz Arki: Marcin Wachowicz

Najlepszy piłkarz Górnika: Jerzy Brzęczek

Najlepszy piłkarz meczu: Marcin Wachowicz

Komentarze (0)