Emocje po mistrzostwie Polski zdobytym przez Śląsk Wrocław pomału już opadają. Wrocławianie kończą treningi i niebawem udadzą się na urlopy. - Czuję się rewelacyjnie, emocje dopiero opadły po świętowaniu. Uważam, że to jest ogromny, życiowy sukces każdego z nas. Fajny jest mój dwuletni okres we Wrocławiu, bo od takiego czasu tutaj jestem. Zdobyłem wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski. Nie sądziłem, że przychodząc tutaj z Jagiellonii zdobędę takie sukcesy. Uważam, że to naładuje akumulatory dla mnie, jak i dla innych. Miejmy nadzieję, że ciężka praca zaowocuje i sukcesy będą w następnym sezonie - komentuje Rafał Gikiewicz.
- To najpiękniejsze sportowe wydarzenie w moim życiu. Najpiękniejszym ogólnie były narodziny mojego syna. Zdobyłem też Puchar Polski i była podobna feta w Białymstoku, chociaż na mniejszą skalę. To jest super przeżycie. Dla takich chwil warto trenować, wylewać poty na treningu, zostawać po nim i się kształcić bramkarsko - dodał golkiper mistrzów Polski.
Wszystko jednak wskazuje, że przed nadchodzącym sezonem drużynę prowadzoną przez Oresta Lenczyka czeka spore wietrzenie kadry. Kilku zawodnikom kończą się bowiem kontrakty, a klub nie z każdym chce je przedłużyć. - Powiem szczerze, że w szatni rozmawiamy, jak nasz zespół będzie wyglądał, bo kończą się kontrakty zawodnikom. Nie wiemy kto tu przyjdzie, kto odejdzie. Chętnie byśmy widzieli tych starych zawodników typu "Celi" (Piotr Celeban - dop.red.), Jeffik (Jarosław Fojut - dop. red.), Mario Pawelec czy Łukasz Madej. To nie od nas jednak zależy. Klub prowadzi rozmowy i myślę, że to jest taka niewiadoma co będzie w następnym sezonie. Na pewno każdy będzie chciał walczyć o górę tabeli, bo jak się jest na szczycie, to każde niższe miejsce będzie lekką porażką. Trzeba też jednak stąpać po ziemi i się przygotować solidnie do rundy - podkreślił Gikiewicz.
Gikiewicz się odniósł także do sytuacji z mistrzowskiej fety Śląska na wrocławskim Rynku. Wtedy zawodnicy WKS-u wspólnie z kibicami śpiewali obraźliwą dla Legii Warszawa piosenkę. - Byłem w Legii na obozie przed przyjściem do Jagiellonii i naprawdę mam tam kilku znajomych. Bardzo dobrze znam się z trenerem Magierą i uważam, że ten incydent, który miał miejsce, nie powinien się wydarzyć. Przynajmniej mówię za siebie. Jest mi przykro jeśli kogoś uraziłem, a na pewno uraziłem, chociaż nie było to działanie specjalne. Biję się w piersi. Jestem w stanie ponieść tego konsekwencje. To było w euforii. Uważam, że mistrzowi Polski nie powinno się coś takiego zdarzyć. Popełniliśmy błąd. Będziemy już teraz mądrzejsi. My nie zaczęliśmy tego śpiewać, tylko się dołączyliśmy. Osobiście wiem co te słowa znaczą i nie będę od tego uciekał. Jest mi przykro i wykonam telefon do chłopaków z Legii, trzeba ich przeprosić, bo na to nie zasłużyli - dosadnie podkreślił piłkarz mistrzów Polski.
Po mistrzostwie Polski przed drużyną z Wrocławia teraz kolejne wyzwania. - Kwalifikacje do Ligi Mistrzów to kolejna życiowa szansa i pokazanie wszystkim, którym nie na rękę jest, że Śląsk zdobył tego mistrza Polski, że może ten Śląsk, który najwięcej meczów wygrał i najwięcej bramek strzelił, zrobi kolejnego psikusa - skomentował zmiennik Mariana Kelemena.
- Teraz moim celem numer jeden jest bronienie w Śląsku. Nawet jeżeli Marian Kelemen zostanie, to będę robił wszystko i pokazywał się na obozach tak, żeby trener mógł mi zaufać i mnie wstawić do bramki. Uważam, że zrobiłem spory krok do przodu mało broniąc. Naprawdę mam się od kogo uczyć. Marian jest świetnym bramkarzem, kumplem i naprawdę fajnie się rozumiemy. Mam 3,5 roku kontraktu w Śląsku i moim celem jest granie w nim oraz występ w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. To będzie taka wisienka na torcie, bo niektórzy też mogą pomarzyć, aby w takich rozgrywkach zagrać. Jak się ogląda Ligę Mistrzów w telewizji i się słyszy hymn, to ciarki przechodzą. Chciałbym usłyszeć ten hymn stojąc na boisku - zaznaczył zawodnik.
Gikiewicz zamierza niebawem zrobić sobie specjalny tatuaż. O nim głośno było już tuż po wywalczeniu mistrzostwa przez Śląsk. - Tatuaż będzie najprawdopodobniej pod koniec tego tygodnia albo następnego. Będzie to medal na przedramieniu. Bardzo bym chciał mieć trenera Lenczyka, bardzo go szanuję, ale medal na pamiątkę myślę, że będzie fajnym uwieńczeniem tego sukcesu i na pewno będzie zrobiony przed nowym sezonem - podsumował z uśmiechem na ustach Rafał Gikiewicz.