Prawie tysiąc osób przyjechało z Katowic specjalnym pociągiem oglądać swoich ulubieńców. Na początku spotkania musieli się srogo rozczarować. Bydgoszczanie od razu rzucili się na swoich rywali. Efektem tego było trafienie już w siódmej minucie Rafała Leśniewskiego. Napastnik Zawiszy wyszedł na czystą pozycję po zagraniu z głębi pola przez Michał Ilkowa-Gołąba i umieścił piłkę lekkim strzałem przy słupku obok bezradnego Sabeli.
- Nowy szkoleniowiec sporo zmienił w naszym ustawieniu - oświadczył Michał Masłowski. - Przede wszystkim ustawił swoich zawodników bliżej siebie. Nie musieliśmy więc biegać tyle za piłką jak w poprzednich spotkaniach, a mieliśmy siły na zupełnie inne rzeczy, jak rozgrywanie futbolówki.
Właśnie jeszcze przed przerwą pomocnik gospodarzy pogrążył rywali z południa Polski. Po swoim fantastycznym, kilkunastometrowym rajdzie minął blok defensywy GKS i strzelił bramkę "do szatni". To trafienie zadecydowało ostatecznie o sukcesie gospodarzy. - W naszej grze jest jeszcze wiele do poprawy, a na boisku królował chaos - oświadczył krótko Szatałow.
Katowiczanie wcale jednak nie zamierzali ułatwiać życia gospodarzom. Wręcz przeciwnie, bowiem w drugiej części kilkakrotnie zaatakowali bramkę Andrzeja Witana. Grę "Gieksy" ożywiło zwłaszcza wejście na plac gry po przerwie Przemysława Pitrego. Golkiper Zawiszy nie dał jednak się zaskoczyć przy groźnych uderzeniach Kowalczyka i Szymury.
Zawisza powinien wygrać to spotkanie znacznie wyżej. Na kwadrans przed końcem po świetnej wymianie piłek przed polem karnym Vladimir Kukol znalazł się właściwie sam na sam przed bramką gości. Zamiast jednak oddawać strzał, zdecydował się na kolejne drybling, wskutek czego szybko stracił futbolówkę. Warto też dodać, że gospodarze w całym meczu oddali zaledwie trzy celne strzały w stronę golkipera GKS.
Powiedzieli po meczu:
Rafał Górak (trener GKS): W Bydgoszczy na pewno panuje spora radość po sukcesie nowego szkoleniowca. My właściwie przegraliśmy to spotkanie na własne życzenie. A moim zdaniem tego pojedynku wcale przegrać nie musieliśmy, gdyż straciliśmy punkty na własne życzenie. Zaprosiliśmy wręcz Zawiszę do wygrania tego spotkania.
Jurij Szatałow (trener Zawiszy): Mogę pochwalić swoich zawodników za ambitne podejście do sobotniego pojedynku. Zespół GKS Katowice postawił trudne warunki, a my skupialiśmy się na zupełnie innych rzeczach niż grze w piłce. Dla mnie było to osobiście nerwowy pojedynek. W zespole jest jeszcze sporo do poprawy.
Zawisza Bydgoszcz - GKS Katowice 2:0 (2:0)
1:0 - Leśniewski 7'
2:0 - Masłowski 45'
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Witan - Ilków-Gołąb, Hrymowicz, Skrzyński, Oleksy, Masłowski, Strąk, Ekwueme, Błąd (88' Stefańczyk), Wójcicki (66' Kukol), Leśniewski (90+2' Mąka).
GKS Katowice: Sabela - Cholerzyński, Kowalczyk, Szymura, Sobotka, Bieliancin (71' Stefański), Hołota (46' Pitry), Chwalibogowski (87' Pietroń), Chmiel, Gierczak, Zachara.
Żółte kartki: Ekwueme, Hrymowicz, Strąk (Zawisza) oraz Zachara, Cholerzyński (GKS).
Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).
Widzów: 5000 (gości: 900)