Rumak: Chcieliśmy zaskoczyć Koronę

W meczu Korona Kielce - Lech Poznań szkoleniowiec ekipy z Wielkopolski posadził na ławce Semira Stilicia i Artjoma Rudneva. Mariusz Rumak zdecydował się, po analizie gry kielczan, na nieco inne ustawienie niż zwykle.

Dwa różne Lechy

W Wielkanocny Poniedziałek w Kielcach miejscowa Korona zremisowała z Lechem Poznań 2:2. Kielczanom zwycięstwo uciekło w doliczonym czasie gry, kiedy to Luis Henriqez zdobył bramkę na wagę remisu. Do przerwy zdecydowaną przewagę miała Korona, która prowadziła 2:0. - Po raz kolejny okazało się, że stałe fragmenty są solą futbolu. Właśnie z takich sytuacji dwa razy zaskoczyła nas Korona, bo źle ustawiliśmy się wtedy w obronie. Uczulałem na nie swoich podopiecznych, ale mimo to nie ustrzegliśmy się błędów i do przerwy przegrywaliśmy 0:2. Nie graliśmy źle w pierwszej połowie, ale nie stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji bramkowych. Nie oddaliśmy także żadnego celnego strzału - stwierdził opiekun Kolejorza Mariusz Rumak.

Po zmianie stron obraz gry uległ diametralnej zmianie. Lechici zaczęli w końcu konstruować ciekawe akcje, coraz częściej przebywali na połowie Korony. W 55. minucie Aleksander Tonev zdobył kontaktowego gola i od tego momentu Lech przejął inicjatywę. Ekipa z Wielkopolski ambitnie walczyła do końca i wyrównała stan meczu, a tym samym zdobyła jedno cenne oczko. - W przerwie powiedzieliśmy sobie co trzeba poprawić. Chwała jednak zawodnikom, że zaczęli realizować moje założenia i przede wszystkim grać w piłkę, bo to jest bardzo ważne. Naszym celem było zneutralizowanie Macieja Korzyma. Dostaliśmy nagrodę za naszą postawę poprzez bramkę Toneva, a potem Henriqueza. Sam nie wiem czy dośrodkowywał, czy strzelał. Mecz uważam, że był niezły i mógł się podobać tym, którzy zdecydowali się go oglądać - dodał szkoleniowiec Lecha.

Zmiana ustawienia

Lech w Kielcach zagrał w nieco innym ustawieniu niż zwykle. Tym razem Mariusz Rumak zdecydował się wykorzystać Toneva w inny sposób, ale do przerwy jego myśl nie do końca zdała egzamin. - Od początku spotkania założenie było takie, że Tonev ma grać jako drugi napastnik, którego zadaniem było wyciąganie w boczne sektory wolniejszych od siebie obrońców Korony. Nie do końca się to sprawdziło i w drugiej połowie Tonev wrócił na skrzydło, a do ataku desygnowałem Rudneva. Na pewno w pierwszej połowie graliśmy ustawieniem 4-4-2, tylko że za Ślusarskim ustawiony był Tonev. Zawodnicy z Kielc oddali nam pole gry i na boisko wpuściłem Stilicia, aby poszukać trochę wolnej przestrzeni przy liniach bocznych - kontynuował.

Szukali zaskoczenia

Na ławce rezerwowych w meczu z Koroną usiedli Artjom Rudnev i Semir Stilić. To może nieco dziwić, gdyż to niewątpliwie jedni z najlepszych piłkarzy poznańskiego Lecha. Zdaniem szkoleniowca Kolejorza takie zestawienie jedenastki niosło za sobą określone zadania, które miały na celu zaskoczenie przeciwnika. - Po analizie gry Korony stwierdziłem, że potrzebujemy szybkiego napastnika, który będzie wychodził zza pleców Bartka Ślusarskiego. Dlatego Rudnev usiadł na ławce, pomimo tego, że jest to bardzo dobry zawodnik. Taką jednak przyjąłem koncepcję, gdyż chcieliśmy zaskoczyć zespół Korony. Tonev był kryty przez Golańskiego i w momencie kiedy schodził do środka był groźniejszym graczem. W pierwszej połowie nie wyglądało to zbyt dobrze i trzeba było nieco zmodyfikować nasze ustawienie - zakończył Mariusz Rumak.

Źródło artykułu: