Jeden sezon, a w nim trzydzieści meczów - tyle trwała do niedawna przygoda Sergiusza Wiechowskiego w Pogoni Szczecin. Zimą okazało się, że będzie ona miała swoją kontynuację, choć już nie na boisku, a na ławce trenerskiej. Wówczas to Wiechowski został drugim szkoleniowcem zespołu.
Już w pierwszym ligowym meczu, przeciw Piastowi (2:1), zmierzył się on jednak z rolą pierwszego trenera. Na ławce nie mógł bowiem zasiąść Marcin Sasal, odsunięty przez PZPN na dwa mecze za reakcje wobec sędziów jesiennego spotkania z Wartą.
- Powrót do Szczecina jak najbardziej należał do udanych. Pokonaliśmy Piasta i to ja poprowadziłem zespół z ławki. Oby tak samo było w następnym meczu - ma nadzieję Sergiusz Wiechowski, który niemal ze stuprocentową pewnością pokieruje Pogonią w spotkaniu z Sandecją.
- Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z sytuacji i z Marcinem Sasalem opracowaliśmy taktykę na te dwa mecze. W sobotę byliśmy przygotowani i nic nas nie zaskoczyło - zapewnił.
- Do ławki docierały komunikaty od pierwszego trenera, choć nie bezpośrednio do mnie. Sasal był również w szatni w przerwie, lecz to drużyna sama zmotywowała się do poprawy. Piłkarze wiedzieli, że w pierwszej połowie nie grali tego, o co konkretnie chodziło - odsłonił element kuchni Wiechowski.
Jak zamianę miejsc potraktowali natomiast główni aktorzy widowiska?
- Wygraliśmy, więc można powiedzieć, że Sergiusz Wiechowski dał sobie radę w roli pierwszego szkoleniowca, ale trudno się grało bez trenera Sasala. On też na pewno to przeżywał. Utrudnione było chociażby kontaktowanie się z ławką rezerwowych, lecz sobie z tym poradziliśmy - ocenił Robert Kolendowicz.
Większą powściągliwość zachował inny skrzydłowy - Adrian Budka. - Fakt, że Sergiusz był na ławce, ale to przecież z trenerem Sasalem mieliśmy odprawę i on nam wszystko nakreślił - przypomniał wieloletni widzewiak.
Portowcy już w czwartek rano wyruszyli do Nowego Sącza. Po podróży będą mieli dzień na zaaklimatyzowanie się, trening i przedmeczową odprawę. W jedenastce zabraknie na pewno pauzującego za kartki Roberta Kolendowicza, a także powołanego do reprezentacji U-23 Trynidadu i Tobago Mekeila Williamsa.