Chyba mało kto wierzyło, po tym co zobaczył w pierwszej połowie meczu Ruchu z Podbeskidziem, że Niebiescy tego meczu nie wygrają. Stało się inaczej i przy Cichej zanotowano podział punktów. - Podejrzewam, że nawet w obozie gości nie do końca wierzono, że tak to się może skończyć. Cóż, taka jest piłka - wzdychał wprowadzony do gry w 82. minucie Wojciech Grzyb. - W przerwie w Zdzieszowicach, gdy przegrywaliśmy, powiedziałem, że mam nadzieję, że uda się odwrócić losy gry. Tak się stało. A teraz wszystko potoczyło się w drugą stronę - dodał.
W przypadku wygranej chorzowianie zbliżyliby się do liderującej Legii na trzy punkty. Nie mogą więc dziwić minorowe nastroje chorzowian po meczu. - Rozczarowanie. Na pewno my, ale również i kibice oczekiwali więcej. Zresztą to, co działo się na boisku pokazywało, że powinniśmy zwyciężyć - stwierdził "Grzybek". - Jak się czuje, ze jest się słabszym i remisuje to nie cierpi się tak bardzo. Wtedy człowiek jest świadomy, że nic nie można było więcej zrobić. A przy takim remisie jak z Podbeskidziem, to boli. Jeśli chcemy marzyć o gonieniu Legii i Śląska, to trzeba było wygrać - dodał prawy pomocnik Ruchu.
Zdaniem Wojciecha Grzyba, który powoli żegna się z Niebieskimi, ważnym momentem w spotkaniu był gol zdobyty przez bielszczan na 1:2. - Stworzyli sobie pierwszą okazję i od razu padł gol. Poczuli krew i później wyrównali. A my? Chcieliśmy strzelać kolejne bramki. Nie można powiedzieć, że bawiliśmy się z rywalami po przerwie. Kilka naszych akcji mogło zakończyć się golem. Widziałem to po twarzach kolegów. Nie można powiedzieć, że nie chcieli - stwierdził zawodnik Ruchu. - Zresztą przy stanie 2:2 mieliśmy piłkę meczową. Mogliśmy wygrać - zakończył podłamany pomocnik Niebieskich.