W sobotę Jagiellonia pokonała Lecha i sięgnęła po pierwsze trzy punkty w rundzie wiosennej. We wcześniejszych czterech meczach zespół z Podlasia zdobył tylko punkt, dlatego pojawiło się mnóstwo krytycznych głosów w stosunku do postawy piłkarzy i sztabu szkoleniowego. - Boli to wszystko, co się dzieje wokół klubu. Wiadomo, że wyników nie ma, ale każdy dookoła tylko narzeka i krytykuje, a to przecież nie pomaga - stwierdził Tomasz Kupisz. - W meczu z Lechem pokazaliśmy charakter, przełamaliśmy się i udowodniliśmy, że potrafimy zwyciężać - dodał skrzydłowy Jagiellonii, który przy bramce Tomasza Frankowskiego zaliczył asystę. - Przy pierwszym golu to Maciek Makuszewski utrzymał się przy piłce, następnie idealnie do mnie odegrał, a mi nie pozostało nic innego, jak podać do "Franka", który takich sytuacji nie zwykł marnować.
W doliczonym czasie drugiej połowy sędzia Paweł Raczkowski z Warszawy popełnił rażący błąd. Kupisz minął Jasmina Buricia, który go sfaulował. Arbiter zamiast podyktować rzut karny dla Jagiellonii, ukarał Kupisza żółtą kartką. - Kartka była niesłuszna. To już kolejny karny, którego mi nie gwiżdżą, a jest to chyba spowodowane tym, że kiedyś wymusiłem jedenastkę. Teraz to się za mną ciągnie. Czwarta żółta kartka sprawiła, że z Widzewem nie zagram. Słyszałem jednak, że klub chce się odwołać i zobaczymy co z tego wyjdzie - powiedział pomocnik Jagi. A Komisja Ligi zapewne anuluje kartkę, co oczywiście powinna uczynić.