Martin Kobylanski na co dzień występuje w Lidze Regionalnej (IV szczebel rozgrywek), ale coraz częściej znajduje się dla niego miejsce w kadrze meczowej pierwszej drużyny Energie. W pojedynku 14. kolejki 2. Bundesligi przeciwko SC Paderborn (0:2) trener Claus-Dieter Wollitz niespodziewanie wpuścił debiutanta na ostatni kwadransa. W Niemczech niezwykle rzadko zdarza się stawia się na równie młodych zawodników. Szanse otrzymują jedynie wielkie talenty takie jak Nuri Sahin (debiut w BVB w wieku 16 lat) oraz Julian Draxler (18-latek z Schalke wart już 5 mln euro, którym interesuje się Juventus).
Działacze klubu z Łużyc nie ukrywają, że szkolenie młodzieży ma dla nich istotne znaczenie. - Co roku wykładamy na ten cel 2 miliony euro - przyznaje prezydent Ulrich Lepsch. Efekty widoczne są gołym okiem: latem Nils Petersen trafił do Bayernu za 2.8 mln euro, a rówieśnik Kobylanskiego, Leonardo Bittencourt jest bliski transferu do Borussii Dortmund za 3.5 mln! - Jesteśmy oknem na świat dla młodych piłkarzy. Rozpiera nas duma, że wielkie kluby to dostrzegają - dodaje Lepsch.
Bild sugeruje, że kolejnym talentem wypuszczonym z Chociebuża będzie syn Andrzeja Kobylańskiego, byłego reprezentanta Polski. Kreatywnym pomocnikiem od dłuższego czasu interesuje się Bayern. 17-latka obserwowali również skauci Manchesteru United. Póki co transfermarkt.de wycenia Kobylanskiego, który wciąż waha się, czy występować w polskiej czy w niemieckiej reprezentacji, na jedyne 75 000 euro. Jeśli jednak jego talent będzie rozwijał się w tak szybkim tempie jak do tej pory, z pewnością do Energie wkrótce wpłyną kilkumilionowe oferty.