Michał Pulkowski: Pierwszy krok ku odblokowaniu wykonany

Niemal dwa miesiące czekali na ligową wiktorię gracze Dolcanu Ząbki, których katastrofalna seria dobiegła końca w starciu z Pogonią. Kluczem do sobotniego sukcesu ząbkowian był świetny start drugiej części, gdy w dwadzieścia minut zdobyli trzy gole. - Rzeczywistą wartość pokazaliśmy po przerwie, grając agresywniej i zapier******* jeden za drugiego - zapewniał autor jednej z bramek - Michał Pulkowski.

- Bez podpowiedzi pamiętam, gdzie wywalczyliśmy ostatni komplet punktów. Było to niedaleko stąd, w bliskim Szczecinowi Świnoujściu - odpowiadał pomocnik Michał Pulkowski, tuż po odniesieniu przez Dolcan pierwszego od niemal dwóch miesięcy ligowego zwycięstwa. Od czasu świnoujskiej wygranej z Flotą, trochę się jednak w obozie ząbkowian pozmieniało. Rewelacja początku rozgrywek nie wywalczyła przez następnych osiem kolejek żadnego kompletu oczek, ledwie przeplatając remisy z porażkami i regularnie spadając w dolne rejony tabeli. - Nasza postawa we wspomnianym okresie niemocy nie była tak słaba, jak mogłyby wskazywać wyniki i dorobek punktowy. Potrzebowaliśmy przełamania, nareszcie zwycięskiego meczu - mówił doświadczony zawodnik środka pola.

Długo wyczekiwane przełamanie nadeszło w sobotni wieczór, gdy drużyna Dolcanu odniosła dość przekonujące zwycięstwo 3:2 nad szczecińską Pogonią, będąc zarazem pierwszym od prawie roku zdobywcą piłkarskiej twierdzy przy Twardowskiego. - Mam tylko nadzieję, że to żadna magiczna siła tego regionu i już w nadchodzącym meczu u siebie potwierdzimy ten sukces i znów dopiszemy na własne konto punkty. Wtedy ta wygrana z Pogonią nabierze szczególnego znaczenia i będzie zwiastowała nasze odblokowanie, początek seryjnego zwyciężania - zapowiadał Pulkowski.

Gracze Dolcanu potrzebowali trochę czasu, aby w pojedynku z Pogonią złapać właściwy rytm i odnaleźć się na szczecińskiej murawie. Właśnie początkowe minuty były najtrudniejszych okresem dla drużyny Roberta Podolińskiego, która została piłkarsko stłumiona przez ofensywnie usposobionych Portowców. Efektem wyraźnej przewagi Portowców był gol Adama Frączczaka, dający gospodarzom prowadzenie. - Zależało nam, aby przeczekać początkowy szturm szczecinian. Nie chcieliśmy wyłącznie się bronić, ale na pewno uniknąć straty bramki i ruszyć do ofensywy dopiero po przerwie. Taki plan udawało nam się realizować, jedynym zgrzytem był właśnie wpuszczony gol - ujawniał część przedmeczowych założeń nasz rozmówca.

Michał Pulkowski (z prawej) przeniósł się do Dolcanu z Ruchu Chorzów

Ząbkowianie przebudzili się po niemal półgodzinie boiskowych zmagań, kiedy to dwukrotnie byli bliscy wyrównania wyniku na stadionowym telebimie. Prostopadłe podania z głębi pola dotarły do wybiegających w tempo Patryka Koziary, a następnie Łukasza Sierpiny i obaj piłkarze stanęli w sytuacji oko w oko z bramkarzem Portowców. Ku niezadowoleni trenera Podolińskiego, młodym piłkarzom zabrakło w tych sytuacjach spokoju i pod naporem powracających obrońców - fatalnie spudłowali. - Ale właśnie takie sytuacje pokazują, że nie przespaliśmy całej pierwszej części. Mimo tego, że piłkarze Pogoni prowadzili grę, my także przedarliśmy się kilka razy w ich pole karne. Stworzyliśmy sobie jeszcze fajniejsze okazje strzeleckie, które powinniśmy wykorzystać i może wówczas prowadzilibyśmy już do przerwy - oceniał pomocnik, związany przez wiele lat z chorzowskim Ruchem.

Apetyty piłkarzy Dolcanu na dobry rezultat nie osłabły w szatni, a wręcz przeciwnie - jeszcze przybrały na sile. Szczecińscy kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy drużyna z Ząbek ruszyła do ofensywnej nawałnicy, której niemal biernie przyglądała się defensywa Pogoni. W niemal dwadzieścia minut drugiej połowy, drużyna trenera Podolińskiego zdobyła trzy gole. Dodatkowo, zdominowała bezbarwnych Portowców, nie potrafiących w żaden sposób odpowiedzieć na boiskową dominację Dolcanu. - Nie wiem, czy udało nam się zneutralizować Pogoń, ale z pewnością wprowadziliśmy pozytywny impuls do własnej gry. W szatni padło parę głośnych słów. Powiedzieliśmy sobie, że musimy wyjść bardziej agresywnie. Właśnie zdecydowanie i mobilizacja były kluczem do sukcesu w Szczecinie - komentował po ostatnim gwizdku zdobywca trzeciego gola dla Dolcanu.

Przed Michałem Pulkowskim i jego kolegami z drużyny seria kolejnych, wyjątkowo wymagających spotkań. Wyniki najbliższych pojedynków odpowiedzą na pytanie, czy Dolcan jest w stanie podłączyć się w bieżącej rundzie do walki o górną część tabeli. - Jaka jest zatem siła naszego zespołu? Mam nadzieję, że kibice poznali ją na początku rundy oraz w sobotnim meczu, szczególnie w drugiej połowie. Graliśmy agresywniej, byliśmy prawdziwą drużyną, w której jeden zapier**** za drugiego. Oby od tego tygodniach, prawdziwy Dolcan wyglądał właśnie w ten sposób - mówił Pulkowski. - Jeśli powinie nam się noga w starciu z Wartą, pokonanie Pogoni nie będzie miało aż takiego znaczenia. Musimy zacząć zdobywać punkty i znów plasować się w górnej połówce tabeli - zakończył doświadczony zawodnik.

Komentarze (0)