Wbrew przedmeczowym obawom w wyjściowej jedenastce Polonii znalazł się Lukas Killar. Czeski defensor w ostatnich dniach zmagał się z urazem i decyzja o tym, że przeciwko Olimpii jednak zagra zapadła dopiero kilka godzin przed spotkaniem. Do gry wrócił także James Sinclair, który ostatnie dwa tygodnie spędził w drużynie rezerw bytomskiego klubu.
Zmiany przeprowadzone w wyjściowej jedenastce przez trenera Dariusza Fornalaka szybko przyniosły oczekiwany skutek. Po niemrawym początku spotkania, w którym grę prowadzić starała się Olimpia, bytomianie zaatakowali dwa razy i z miejsca zdobyli bramkę. Bohaterem tej akcji, a jak się potem okazało całego spotkania, był Jakub Świerczok. W 22. minucie spotkania młody napastnik Polonii zamienił na bramkę rzut karny podyktowany za faul Macieja Dąbrowskiego na sobie samym. Co godne uwagi, w tym momencie najlepszy snajper bytomian mógłby mieć już w tym momencie na koncie dwa trafienia, ale kilkadziesiąt sekund wcześniej po jego strzale piłka zatrzymała się na słupku.
Radość Polonii mogła trwać krótko, bo pięć minut później Adrian Chomiuk nieprzepisowo zatrzymał w polu karnym Adriana Frańczaka i sędzia bez chwili namysłu wskazał na „wapno”. O tym, jak krótka jest w piłce droga od euforii do rozpaczy chwilę później przekonał się Janusz Dziedzic, który próbując nieudolnie skopiować trafienie Świerczoka z 11. metrów przerzucił piłkę nad bramkarzem… i nad poprzeczką. - Karny dla Polonii był naciągany. Nie da się ukryć, że dla nas też. Nie możemy mieć jednak pretensji do sędziów. To my przegraliśmy ten mecz i sami sobie jesteśmy winni - przyznał po końcowym gwizdku sędziego Michał Wróbel, bramkarz Olimpii.
Jak pokazał dalszy bieg wydarzeń, była to akcja rzutująca na wynik całego spotkania. Jeszcze w pierwszej części gry Olimpia atakowała, ale akcjom grudziądzan brakowało wykończenia. Dwa razy po strzałach z rzutu wolnego zagrożenie pod bramką Juraja Balaża stworzył Mariusz Kryszak, ale za pierwszym razem pomylił się o centymetry, a za drugim Słowak interweniował bardzo pewnie.
Polonia odważniej zaatakowała dopiero po przerwie i z miejsca przyniosło to efekt bramkowy. W 54. minucie spotkania Chomiuk zagrał płasko z lewego skrzydła do Świerczoka, a ten silnym strzałem z linii pola karnego umieścił piłkę w prawym dolnym rogu bramki Wróbla. To jednak tylko rozbudziło głód bramek 18-latka, który trzy minuty później mógł już się cieszyć z klasycznego hat-tricka. Po zagraniu z prawego skrzydła ze stoickim spokojem przyjął piłkę w polu karnym grudziądzan, odwrócił się i silnym strzałem zmusił golkipera Olimpii do kapitulacji po raz trzeci.
- Trzy bramki strzeliłem już kiedyś w Młodej Ekstraklasie. W seniorskiej piłce nie było mi to dotąd dane i cieszę się, że mogłem tego zasmakować, ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że Polonia zdobyła trzy punkty - mówił po meczu bohater spotkania, który w 73.minucie gry w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku i owacji na stojąco mógł opuścić plac gry. Od tego czasu znów inicjatywę przejęła Olimpia, dążąc do odrabiania strat. W dobrej formie po raz kolejny był jednak Balaż, który najpierw instynktownie sparował na korner strzał głową Piotra Ruszkula, a chwilę później zatrzymał w sytuacji sam na sam rozpędzonego Frańczaka.
Słowak w tym meczu skapitulował tylko raz, w 81. minucie, kiedy zatrzymał co prawda szarżę Ruszkula, ale wobec dobitki Łukasza Tumicza był już bezradny. - Szkoda tej bramki. Zagapiliśmy się i wpadła. Szwankowała też trochę koncentracja, bo jak się prowadzi trzeba bramkami, to w podświadomości siedzi, że mecz jest już wygrany. Punktów nam ona nie zabrała, ale 4:1 nie wygląda na tablicy świetlnej tak fajnie jak 4:0 - mówił pół żartem, pół serio Killar. Stracona przez bytomian bramka bolała gospodarzy mniej, bo ostatnie słowo w tym meczu należało i tak do Polonii, która w doliczonym czasie gry znów objęła trzybramkowe prowadzenie. A stało się to za sprawą trafienia Krzysztofa Michalaka, który wykorzystując bierną postawę obrońców uderzył kąśliwie z ok. 20. metrów i piłka wpadła do bramki Olimpii tuż prawym słupku.
- Miażdżąca większość zawodników mojej drużyny nie ma prawa pamiętać ostatniego zwycięstwa Polonii w Bytomiu - uśmiechał się na pomeczowej konferencji prasowej trener bytomian. Kibice niebiesko-czerwonych także mieli prawo zapomnieć, bo ostatnie trzy punkty przy Olimpijskiej śląska drużyna zdobyła 30 kwietnia, czyli dokładnie 126 dni temu, pokonując w ramach 24. kolejki ekstraklasy Jagiellonię 3:2 (3:0).
Komentarze trenerów:
Marcin Kaczmarek (trener Olimpii Grudziądz): Gratuluję Polonii bardzo ważnych trzech punktów. Oczywiście nie tak sobie ten mecz wyobrażałem, ale piłka to taka gra, że wygrywa ten kto strzela bramki. Polonia strzeliła w tym meczu trzy piękne bramki i dołożyła ładne trafienie z karnego. Nazwisko Jakuba Świerczoka po tym meczu zapamiętam już na całe życie. Wiedzieliśmy, że dysponuje on dobrym uderzeniem z drugiej linii, ale nie umieliśmy temu zaradzić. Nie ustrzegliśmy się w tym meczu błędów, a za same wrażenia artystyczne punktów się nie daje. Wydaje mi się, że to my przez większość tego meczu byliśmy zespołem, który prowadzi grę, ale wynik wskazuje na coś zupełnie innego. Przegraliśmy wysoko i trochę za wysoko w mojej podświadomości. Musimy się szybko otrząsnąć, bo porażka w takich okolicznościach boli podwójnie. Przed nami mecz z Pogonią, która jest jednym z faworytów do awansu i musimy ten zespół pozbierać, bo momentami prezentowaliśmy naprawdę fajny futbol.
Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, które jest tym ważniejsze, że odnieśliśmy je na własnym boisku. Miażdżąca większość obecnych zawodników Polonii ostatniego zwycięstwa w Bytomiu nie ma prawa pamiętać. Muszę oddać Olimpii, że długimi fragmentami tego meczu była zespołem lepiej zorganizowanym, który prowadził grę. Zespołowość jest siłą tego beniaminka, bo gra on w tym składzie od kilku sezonów i każdy na boisku wie, co do niego należy. Nie inaczej było w tym meczu, ale to my mieliśmy w tym meczu indywidualność. W większych klubach od nas właśnie indywidualności decydują często o losach spotkania. W tym meczu taką indywidualnością był Kuba Świerczok, ale on bez pomocy partnerów nic w tym meczu by nie zdziałał. Wykorzystał on swój atut, jakim jest dobrze ułożony, silny strzał i dzięki temu możemy się cieszyć ze zdobytych trzech punktów.
Polonia Bytom - Olimpia Grudziądz 4:1 (1:0)
1:0 - Świerczok (k.) 22'
2:0 - Świerczok 54'
3:0 - Świerczok 57'
3:1 - Tumicz 81'
4:1 - Michalak 90+1'
W 27. minucie Janusz Dziedzic (Olimpia Grudziądz) nie wykorzystał rzutu karnego (nie trafił w bramkę).
Składy:
Polonia: Balaż - Sinclair, Killar, Tanżyna, Chomiuk, Pietrowski, Dziewulski (80' Matusiak), Gamla, Michalak, Mąka (62' Góral), Świerczok (73' Wojsyk).
Olimpia: Wróbel - Ratajczak, Dąbrowski, Kowalski, Kokoszka, Frańczak, Kościukiewicz (58' Białek), Kryszak, Cieciura (56' Domżalski), Dziedzic (72' Tumicz), Ruszkul.
Żółta kartka: Mąka (Polonia).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 2530.