O tym, że pucharowa rywalizacja to zupełnie inna bajka aniżeli boje ligowe, przekonał wszystkich w poprzednim sezonie Lech Poznań. Piłkarzom skupionym na walce o europejską chwałę nie zawsze staje sił, by z równym zapałem i motywacją podchodzić do starć ligowych, a za Legią w dodatku wciąż ciągnie się widmo fatalnego ubiegłego sezonu. Jeśli zmęczeni Wojskowi ulegną Śląskowi, koszmar może wrócić.
- Naszym jedynym celem jest zwycięstwo, chcemy wykorzystać atut własnego boiska - zapewnia trener Skorża. - Śląsk też ma za sobą mecz pucharowy, będzie więc równie zmęczony. Szanse wydają się wyrównane, ale mimo wszystko myślę, że to my jesteśmy faworytem i będę zadowolony tylko, jeśli odniesiemy zwycięstwo - deklaruje szkoleniowiec stołecznego zespołu.
Wagi niedzielnego starcia świadomy jest Michał Żewłakow. - Gramy obecnie na kilku frontach i chcielibyśmy, żeby ta nasza seria w lidze była podtrzymana. Wydaje mi się ponadto, że w stosunku do Śląska też mamy coś do udowodnienia i sobie i im. Jest to w pewnym stopniu egzamin dla nas, dla piłkarzy, którzy mają ochotę grać w poważny futbol, bo gra co trzy dni to poważna gra dla poważnych klubów - podkreśla.
Optymizmu nie brakuje Skorży, który wyklucza powtórkę zeszłosezonowych niepowodzeń. - W każdym meczu tej rundy widzę w grze drużyny pozytywne zmiany i niech to będzie odpowiedzią - zaznacza 39-letni trener. - Są pewne mechanizmy, które zaczynają funkcjonować, będziemy grać lepszą piłkę i osiągniemy lepsze rezultaty niż w poprzednim sezonie, bo przede wszystkim mamy silniejszą drużynę.
Na ile prawdziwe są słowa Skorży, przekonamy się już w niedzielę. Mecz Legii ze Śląskiem na Pepsi Arena rozpocznie się o godzinie 17:00.