Piłkarze Rapidu Bukareszt wygrali we Wrocławiu z wicemistrzami Polski 3:1 i praktycznie pozbawili zespół WKS-u szans na grę w fazie grupowej Ligi Europejskiej. - Przegraliśmy z drużyną, która jest absolutnym faworytem w rewanżu. Nie chcę mówić o szansach w rewanżu. Jedziemy tam, aby honorowo pożegnać się z pucharami - powiedział szkoleniowiec Śląska Wrocław.
Orest Lenczyk mówił, że mógł się zdecydować na wariant defensywny z Dariuszem Sztylką lub bardziej ofensywny z Sebastianem Dudkiem. Przeważyła opcja numer dwa. Wrocławianie najpierw objęli prowadzenie, lecz potem stracili trzy gole. - Po zdobyciu bramki się nie cieszyłem, bo zdawałem sobie sprawę, że Rumuni potrafią więcej, jak do tego momentu - skomentował doświadczony szkoleniowiec.
- Sądzę, że mecz z Rapidem to nie jest tylko temat do rozmowy z zawodnikami. To jest temat do rozmowy w klubie. Państwo (dziennikarze - dop.red.) wiecie doskonale, że ambicje w klubie są większe. Rapid udowodnił, że ambicje to za mało, ale potrzeba wykonawców. To jest jakby pierwszy krok do tego, aby myśleć o grudniu czy później o czerwcu - zaznaczył Orest Lenczyk na pomeczowej konferencji prasowej. - Kto wie co by było gdyby nam się udało utrzymać wynik do przerwy... Gdybanie jest najgorszym co może człowiek zrobić - podkreślił.
Po meczu nie zabrakło także pytań o ocenę poszczególnych zawodników. Sam trener przyznał, że gra bocznych obrońców nie była najlepsza. - Nie wiem czy fantazja poniosła naszych bocznych obrońców, którzy chcieli następne bramki strzelać. Odkrywaliśmy się, zostaliśmy skarceni - mówił. Na prawej flance defensywy zagrał Piotr Celeban. - Zagrał słabszy mecz. Gramy za trzy dni w Warszawie z Legią. Nie mam zamiaru karcić zawodnika za jeden mecz, oceniać go, że zamyka mu się gra na wyższym poziomie. Muszę przyznać, że po wielu meczach na prawej obronie zagrał słabsze spotkanie. Również szczególnie do przerwy mieliśmy problem z lewą obroną, z Tadziem Sochą. Wprawdzie w drugiej połowie grał lepiej, ale trzeba wziąć pod uwagę również to, że przeciwnicy nam trochę odpuścili, a grali zdecydowanie z kontrataku, w którym byli bardzo groźni - powiedział Orest Lenczyk.
Na drugiej stronie obrony wystąpił wspominany Tadeusz Socha. Mógł tam też zagrać Mariusz Pawelec. - Obserwując Mariusza Pawelca w poprzednich grach i Tadzia Sochę, który czekał na grę zdecydowałem się na Sochę. Tadziu pokazał te cechy, które pokazywał w lidze. Był agresywny, wychodził do przodu, walczył. To było za mało. Miał po swojej stronie nie byle kogo. Muszę przyznać, że i Cetnarski mu nie pomagał, i również środkowy pomocnik nie schodził i nie pomagał Tadziowi - wyjaśnił trener.
Trener przepytany przez dziennikarzy wypowiedział się także o postawie środkowych pomocników. - Szczególnie jak już przegrywaliśmy gra tych zawodników jeżeli chodzi o prowadzenie gry odbiegała od poziomu, jak czynili to piłkarze Rapidu. Łatwo powiedzieć, natomiast proszę zwrócić uwagę, że doszli nowi zawodnicy. Grają tak, jak grają. Jeżeli dotychczas zrobili to na co ich stać to być może zakończyło się to w tym meczu jeżeli chodzi o puchary europejskie - mówił "Nestor" polskich trenerów.
- Została natomiast liga. Ja od początku wiem, że mamy kilku zawodników, którzy grając środa - sobota - środa nie będą na boisku zawsze szybcy, zawsze w swojej najwyższej formie. Nie chcę mówić o swoich piłkarzach. Rapid miał pod względem piłkarskim zespół i zawodników lepszych od Śląska. Średnia ich wieku to 30 lat. Tak mi wyszło z obliczeń. Mam na myśli to, że grali w takich klubach, na takim poziomie, że mecz ze Śląskiem dla nich był jakby kolejnym krokiem do tego, aby dalej grać w pucharach - dosadnie wyjaśnił trener Śląska Wrocław.