Gracze Liteksu rozczarowani, ale z nadziejami

Po porażce 1:2 przed własną publicznością w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Wisłą Kraków gracze Liteksu Łowecz są rozczarowani, ale nie tracą nadziei na awans do kolejnej fazy rozgrywek.

Biała Gwiazda wygrała w Łoweczu po golach Michaela Lameya i Maora Meliksona, ale trzeba zaznaczyć, że dwukrotnie wiślaków od straty bramki ratowała poprzeczka, a w 82. minucie gry norweski sędzia Tommy Skjerven nie uznał trafienia Celio Codo.

- Myślę, że graliśmy bardzo dobrze, mieliśmy więcej sytuacji od Polaków, którzy w zasadzie mieli tylko te dwie okazje, które wykorzystali. Musimy być bardziej skoncentrowani pod bramką przeciwnika. Nie jesteśmy bez szans w rewanżu, ale wszyscy musimy zagrać lepiej. W futbolu nie ma rzeczy niemożliwych - przekonuje Christo Janew.

Kapitan Liteksu, Nebojsa Jelenković, który cieszył się z wylosowania Białej Gwiazdy, po meczu stwierdził: - Wisła miała dwie okazje i zdobyła dwa gole. Pokazaliśmy, że potrafimy grać przeciwko takiej drużynie jak Wisła, która przede wszystkim chciała nie przegrać, a z odrobiną szczęścia strzeliła dwie bramki. My chcieliśmy grać w piłkę, ale zmarnowaliśmy masę sytuacji.

- Taka jest rzeczywistość. Skoro Wisła wygrała u nas 2:1, to znaczy, że wygrała lepsza drużyna - to z kolei opinia Swietosława Todorowa. Peter Zanew przyznał, że wygrana w Krakowie leży w zasięgu Liteksu: - W piłce potrzebne jest szczęście. Jesteśmy mocno rozczarowani, ale przed nami jeszcze rewanż. Polacy nie są aż tak silni.

Komentarze (0)