Boniek: W PZPN chcieli poświęcić Smudę

Były reprezentant Polski w piłce nożnej Zbigniew Boniek udzielił Polska The Times wywiadu, w którym stwierdził, że działacze PZPN chcieli poświęcić trenera kadry Franciszka Smudę po to, by ratować swoją pozycję.

Legenda polskiej piłki nożnej Zbigniew Boniek nie rozumie zadowolenia związanego z ostatnimi występami reprezentacji Polski. Jego zdaniem nie ma powodów do optymizmu w perspektywie Euro 2012. - Jeśli my cieszymy się po porażce, to znaczy, że mamy złą mentalność. Kogo normalnego może uspokoić porażka? Czy naprawdę wszystko było cacy, aby był powód do takiego hurraoptymizmu? Naprawdę nie było. To ja już wolę wygrać minimalnie z jakąś rezerwową Argentyną, niż przegrać z lepszą Francją. (...) Jakichś daleko idących wniosków po prostu nie będę wyciągać, bo nie ma podstaw ku temu. Gramy wyłącznie towarzyskie mecze, w większości przypadków z przypadkowymi, przeciętnymi rywalami. Przeciwnicy grają, by sobie trochę pograć i zarobić, nie ma w tym żadnej adrenaliny. Raz przegrywamy, innym razem udaje się wygrać. Raz w takim składzie, następnie w innym. Tak naprawdę to podoba mi się jedna rzecz w tej reprezentacji. Jeszcze kilka miesięcy temu za wyjście z grupy podczas Euro 2012 bylibyśmy w stanie postawić kadrze pomnik. A oni sami ogłosili, że taki sukces to jest plan minimum na Euro. Podkreślam: minimum. Zatem powinniśmy się spodziewać czegoś więcej - powiedział w rozmowie z Polska The Times Boniek.

Były reprezentant Polski uważa, że Franciszek Smuda poprawił kilka mankamentów w grze naszej reprezentacji, jednak wiele jest jeszcze do zrobienia. - "Franz" kilka elementów poprawił, ale braków jest całe mnóstwo. Bardzo fajnie, że tak nam ten młody Szczęsny wyskoczył w bramce. Wyraźnie mamy już tę pozycję obsadzoną numerem jeden na lata. Ale linia defensywna? Raz tu grają Żewłakow i Glik, później Głowacki, teraz Wojtkowiak i Jodłowiec. Jeszcze kilka miesięcy temu zachwycaliśmy się Murawskim w pomocy, a dziś widać, że szwankuje mu fizjologia. Nie ma po prostu odpowiedniej wydolności, aby grać na poziomie reprezentacji. Obraniak? Trudno mu znaleźć pozycję. Na prawej stronie mamy lepszych Błaszczykowskiego i Peszkę, z lewej jest Mierzejewski. Teoretycznie mógłby grać za napastnikiem, ale ja już tam wolę Roberta Lewandowskiego, który będzie podwieszony pod Ireneusza Jelenia czy Pawła Brożka - wyjaśnił dla Polski The Times Boniek.

Zdaniem byłego zawodnika między innymi Juventusu Turyn działacze PZPN czekali na potknięcie reprezentacji Polski, by móc dokonać zmiany na stanowisku trenera kadry. - PZPN nie daje Frankowi wsparcia. Gdyby coś poszło nie tak w tych ostatnich dwóch meczach i np. skompromitowalibyśmy się w meczu z Argentyną, poświęciliby selekcjonera bez zmrużenia oka. Po to, aby siebie ratować. Nikt za nim w trudnej chwili nie stanął i nie powiedział, że "Franz" zostaje bez względu na wynik - dodał Boniek.

Cały wywiad w Polska The Times.

Komentarze (0)