Lech walczy o zwrot utraconych korzyści z powodu zamknięcia stadionu

Sobotni mecz Lecha z Ruchem odbędzie się z udziałem publiczności, jednak wciąż nie milkną echa decyzji wojewody wielkopolskiego, który zamknął Stadion Miejski na pojedynek z Górnikiem. Władze Kolejorza zapowiadają, że będą domagać się zwrotu korzyści, które utraciły z tego powodu.

- Podtrzymujemy swoje stanowisko i nie zgadzamy się z decyzją wojewody dotyczącą zamknięcia obiektu na mecz z Górnikiem. Złożyliśmy już stosowny pozew w tej sprawie i będziemy starali się odzyskać utracone korzyści. Trzeba też pamiętać, że to wydarzenie odbiło się na wizerunku klubu. Nie byliśmy w stanie zrealizować zobowiązań wobec kibiców - powiedział wiceprezes Lecha, Arkadiusz Kasprzak.

Jakiej sumy będzie domagać się poznański klub? - To nasza wewnętrzna sprawa i nie chcielibyśmy tego ujawniać. Nie chodzi jednak tylko o wpływy z karnetów i biletów. Dużą stratą są też zyski z tzw. dnia meczowego. Mam na myśli choćby katering czy emisję reklam - dodał Kasprzak.

Wiceprezes Kolejorza nie ukrywa, że klub czuje się pokrzywdzony zamknięciem Stadionu Miejskiego na spotkanie z Górnikiem. - Gdyby incydenty, które miały miejsce podczas finału Pucharu Polski zdarzyły się w Poznaniu, wówczas to my bylibyśmy za to odpowiedzialni. Fakt jest jednak taki, że ani Lech, ani Legia nie były organizatorami tego meczu - zaznaczył Kasprzak.

W środku tygodnia doszło do spotkania przedstawicieli Lecha z policją, wojewodą wielkopolskim i władzami miasta. Jakie są wnioski ze wspólnych rozmów? - Zapewnienie porządku i bezpieczeństwa na stadionach to obowiązek wielu stron. Wszystkie instytucje chcą się w to zaangażować. Liczymy również na to, że policja powróci na obiekty. To z pewnością ułatwi szybkie wyłapywanie osób naruszających prawo. Na ostatnim spotkaniu ustaliliśmy, że po każdym meczu będziemy rozmawiać, co należy poprawić czy usprawnić. Uważam, że zmierzamy we właściwym kierunku - stwierdził wiceprezes Kolejorza.

Komentarze (0)