Tomasz Szewczuk: Krążą pogłoski, że może w pucharach zagramy

Tomasz Szewczuk dość niespodziewanie pojawił się w wyjściowym składzie Śląska Wrocław w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin. Po raz kolejny w tym sezonie taktyka dopasowana przez trenera WKS-u okazała się bardzo skuteczna.

Nie jako napastnik, a bardziej jako pomocnik zagrał Tomasz Szewczuk w meczu przeciwko KGHM Zagłębiu Lubin. Często krytykowany zawodnik, który w tym sezonie rzadko pojawia się na murawie, przeciwko Miedziowym wyszedł na plac gry w pierwszej jedenastce WKS-u. Nominalnym napastnikiem przeciwko drużynie z Lubina był natomiast Remigiusz Jezierski. - Wiedzieliśmy jak Zagłębie gra, gdzie dwóch skrzydłowych schodzi do środka i chcą zrobić przewagę w tym miejscu na boisku. Ułatwiałoby im to prowadzenie gry, dlatego jeden z nas musiał wspomagać środkowych pomocników, żeby nie było tam przewagi. Dlatego tak to wyglądało, że ja musiałem schodzić do środka, często też wymienialiśmy się z Sebastianem Milą. Gra była w związku z tym taka mieszana - komentował po spotkaniu "Szewa".

Wrocławianom w derbach Dolnego Śląska udało się pokonać drużynę prowadzoną przez Jana Urbana. - Jak zwykle nasza taktyka sprowadza się do defensywy. Jesteśmy skupieni z tyłu i czekamy na swoją okazję. Akurat był stały fragment i wykorzystaliśmy go w stu procentach. Nie wiem czy zasłużone jest to zwycięstwo. Gra praktycznie toczyła się w środku pola. Zagłębie miało swoje sytuacje. Gdyby wykorzystali tą z początku meczu to być może spotkanie potoczyłoby się inaczej. Stało się tak, jak się stało - dodał piłkarz Śląska Wrocław.

Co ciekawe Szewczuk urodził się właśnie w Lubinie i to w Zagłębiu stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. - Dwanaście lat temu chyba tutaj grałem. Wiele się zmieniło, powstał ładny stadion. Derby jak derby. Było to moje trzecie albo czwarte spotkanie z Zagłębiem, także był to dla mnie normalny mecz - powiedział ofensywnie usposobiony zawodnik, któremu zdarzyło się jednak grać i w obronie.

Wrocławianie plasują się obecnie na trzecim miejscu w tabeli i mają szansę na grę w europejskich pucharach. - Krążą te pogłoski, że może w tych pucharach zagramy. Zostały cztery kolejki także wszystko się może wydarzyć. Mamy dwa wyjazdowe ciężkie mecze. Wtedy po tych spotkaniach możemy już śmiało mówić, gdzie stoimy - zaznaczył Tomasz Szewczuk.

Piłkarze prowadzeni przez Oresta Lenczyka bardzo dobrze prezentują się w potyczkach wyjazdowych, ale już gorzej wiedzie im się "u siebie". - Wiadomo, że drużyny które przyjeżdżają do Wrocławia to się bronią. My też mamy podobną taktykę także być może trener znajdzie na to jakieś antidotum? - zastanawiał się piłkarz Śląska Wrocław. Jego drużyna w najbliższej kolejce podejmie PGE GKS Bełchatów.

Komentarze (0)